Tomasz Lis wzywa naród na barykady, Wyborcza też. Zaczyna się "różowa rewolucja". Przyszło 10 osób.
26.11.2015 14:00 GOSC.PL
„Kaczyński chce swojej dyktatury. Ale jeśli chce być Janukowyczem, musi wiedzieć – w Warszawie będzie Majdan!”. I niżej: „Stop dyktaturze Kaczyńskiego! Brońmy demokracji”.
W taki sposób Tomasz Lis na Twitterze zagrzewa naród do boju. Nie on jeden. „Gazeta Wyborcza” jest aż czerwona od emocji, bo oto sprawdziło się to, przed czym ostrzegała: PiS rządzi się tak, jakby miał większość. A co gorsza, rzeczywiście ma większość, co oznacza, że procedury demokratyczne zostały złamane i w Polsce jest dyktatura. A nawet gorzej: DYKTATURA. DY-KTA-TU-RA! Słyszysz narodzie?
No nie bardzo słyszy. Na pierwsze spotkanie Komitetu Obrony Demokracji, powołanego „spontanicznie” przez środowisko „postępu”, a który „Wyborcza” lansowała nawet na pierwszej stronie, przyszło 10 osób. Nie, nie tysięcy. Osób. Dziesięć. Normalnie Majdan, różowa rewolucja.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego histeria w mediach w żaden sposób nie przekłada się na prawdziwe nastroje społeczne (co potwierdzają sondaże)? Dlaczego naród, jak się zdaje, nie przeraża się nawet „nocnym zamachem na Trybunał Konstytucyjny”?
Z kilku, jak sądzę, powodów.
Po pierwsze była PO-władza najwyraźniej wciąż nie zrozumiała, że naród jej podziękował nie przez pomyłkę, tylko dlatego, że naprawdę miał jej dość. Po drugie naród wybrał PiS – i to w takiej przewadze – też nie przez pomyłkę. Ludzie dokładnie wiedzieli, czego się mogą spodziewać po tej formacji. O to już aż nadto zadbała poprzednia ekipa. Po ośmiu latach straszenia PiS-em we wszystkich dostępnych władzy publikatorach, naród nie zdziwiłby się, gdyby Kaczyński zaczął ziać ogniem. A nawet może byłby z tego dumny.
Ale jest jeszcze inny motyw, dla którego „zamach na Trybunał” nie wyprowadza ludzi na ulice (chyba że PO sobie jakichś przywiezie, na przykład z niemieckich obozów dla uchodźców). Uświadomiłem to sobie dziś rano, gdy w radiowej Jedynce słuchałem rozmowy z minister edukacji, Anną Zalewską. W pierwszym pytaniu była sprawa Trybunału, na które minister krótko odpowiedziała, a potem były pytania o zmiany w szkolnictwie. I to, idę o zakład, interesowało Polaków dalece bardziej niż awantura o TK. Koszula bliższa ciału – a PiS oferuje koszulę z tworzywa naturalnego, które Polacy lubią. Odwrót od obowiązkowej szkoły dla sześciolatków, powrót do ośmioklasowej podstawówki, czteroklasowego liceum, zniesienie za rok egzaminu dla szóstoklasistów – i tak dalej.
Czy PO i jej partia ucieczkowa, czyli Nowoczesna, wyobrażają sobie, że ludzie rzucą się walczyć z PiS o Trybunał Konstytucyjny (zresztą mało kto rozumie w ogóle o co tam chodzi) tylko po to, żeby pogrzebać własne nadzieje na lepsze szkolnictwo, wcześniejsze emerytury i politykę zrywającą z kompleksem europejskiego pariasa?
O stopniu odklejenia PO od rzeczywistości wiele mówi demonstracja posłów tej partii, polegająca na umieszczeniu na poselskich pulpitach małych flag – unijnej i polskiej. Jest to protest przeciw usunięciu flag unijnych i pozostawieniu tylko polskich w sali, na której rząd organizuje konferencje prasowe.
Czy ci ludzie naprawdę myślą, że większość Polaków to wzrusza? Cóż. Chyba rzeczywiście tak myślą. No, ale oni czytają „Wyborczą” i oglądają Lisa.
Franciszek Kucharczak