Tłumy zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela.
Dzisiejsza Ewangelia mówi o wielkich tłumach, które gromadzą się wokół Jezusa, przynoszą ze sobą chorych i kładą ich u Jego stóp. Co więcej, wielu z owych chorych cierpi na bardzo poważne dolegliwości. A jednak Jezus nikogo nie pomija, uwalnia od cierpienia i uzdrawia rozmaite ułomności. Mało tego, gdy ludzie, którzy trzy dni trwają przy Nim, nie mają już co jeść, On rozmnaża dla nich chleb. No dobrze – powie ktoś – ale czy to rozsądne? Jak można wyruszać na pustkowie i nie zatroszczyć się wcześniej o pożywienie? Być może, po ludzku, rzeczywiście brakuje w tym rozsądku. Z perspektywy Bożej jednak nie ma nic nieracjonalnego w postawie otaczającego Jezusa tłumu. Ci ludzie nie tracili bowiem czasu na rzeczy małej wagi; skupili się po prostu na wielbieniu Boga. Nic więc dziwnego, że sam Bóg zatroszczył się o ich sprawy. Wszak troskliwa miłość Jezusa objawia się tym, którzy zabiegają o chwałę Jego Ojca. Taki jest przywilej Bożych przyjaciół. Rozsądni tego świata pozostają w domu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aleksander Bańka