Blisko 40 osób zginęło wyniku nalotów przeprowadzonych w piątek przez rosyjskie i syryjskie samoloty na obszarach kontrolowanych przez dżihadystów z Państwa Islamskiego w prowincji Dajr az-Zaur, na wschodzie Syrii - podało opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie.
Według Obserwatorium wśród ofiar nalotów są kobiety i dzieci. Naloty, których siły rosyjskie i syryjskie przeprowadziły w piątek około 70, koncentrowały się na kilku dzielnicach miasta Dajr az-Zaur oraz okolicznych polach naftowych.
Dajr az-Zaur, stolica prowincji o tej samej nazwie, jest największym miastem na wschodzie Syrii, oddalonym o ok. 140 kilometrów do samozwańczej stolicy Państwa Islamskiego, Ar-Rakki. Częściowo pozostaje pod kontrolą wojsk rządowych, osłanianych przez samoloty z pobliskiej bazy sił powietrznych.
W piątek Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że w wyniku rozpoczętych 30 września rosyjskich nalotów na Syrię zginęło ponad 1300 osób, z których jedną trzecią stanowią cywile.
Obserwatorium wylicza, że największa część zabitych przez siły rosyjskie to bojownicy Państwa Islamskiego, których zginęło 547.
Ponadto w rosyjskich nalotach zginęło 381 członków Frontu Al-Nusra będącego syryjskim odgałęzieniem Al-Kaidy, a także 403 cywilów.
Rosja zapewnia, że celem jej działań w Syrii jest Państwo Islamskie i inne terrorystyczne ugrupowania zbrojne, jednak krytycy jej zaangażowania twierdzą, że rosyjskie lotnictwo atakuje umiarkowanych rebeliantów, przeciwników reżimu Baszara el-Asada.
Według Obserwatorium w rozpoczętych we wrześniu 2014 roku uderzeniach koalicji pod wodzą Stanów Zjednoczonych zginęło blisko 3650 osób, w tym tylko 6 proc. cywilów.
Od początku rewolty przeciwko reżimowi Asada przed czterema laty wojna domowa w Syrii pochłonęła ponad 250 tys. ofiar śmiertelnych, miliony straciły dach nad głową.