Ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie.
Jezus zauważa każdy szczegół. To, co dotyczy człowieka, zajmuje Jego uwagę. Ale widzi On też różnicę między powierzchownością a prawdziwym oddaniem i zaangażowaniem. Pięknym gestem jest ofiarność zamożnych wrzucających do skarbony i Jezus zauważa go od razu. Jednak uboga wdowa wzruszyła serce Jezusa, otwarła zupełnie inny wymiar słowa „ofiarować”. Dała cząstkę siebie, odjęła z tego, co do niej należało, choć tak naprawdę już żyła w niedostatku. Samotna, uboga, zlękniona, ewangelista pisze „jakaś”, niedookreślona, bez imienia. Dać z siebie coś to zrezygnować z mojego „chcę”, „należy mi się”, „potrzebuję”. W dzisiejszym świecie to takie „passé”. Przecież codzienność krzyczy: zainwestuj w siebie, musisz się realizować, to jest twoje życie, zadbaj o swoje sprawy, karierę, urodę, samopoczucie, relaks. A ewangeliczna kobieta wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie. Szaleństwo, ryzyko, dla niektórych głupota, ale dla mnie ważniejszy jest efekt jej czynu, co jej to dało? Najpiękniejszy z możliwych darów, uwagę samego Boga, który pochylił się nad nią.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska