Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą.
Pewnego dnia słynny filozof Kartezjusz stwierdził, że wątpi we wszystko i jedynie to wątpienie jest czymś pewnym. „Skoro wątpię – kontynuował – to myślę, myślę, więc jestem”. Była to jedna z wielu prób w historii myśli ludzkiej znalezienia fundamentu, czegokolwiek, czego moglibyśmy być całkowicie pewni. Jak się szybko okazało, i ta teoria miała pewne przyjęte z góry założenia oparte na wierze, że są one prawdziwe. Tak się śmiesznie składa, że nie istnieje ktoś taki jak „człowiek niewierzący”. Człowiek niewierzący bowiem czyta książki, słucha wiadomości, czyta gazety i tworzy swój światopogląd, wierząc, całkowicie lub częściowo, w to, co tam podają. Tak czy inaczej jest osobą głęboko wierzącą, z tym, że wierzy nieokreślonemu bliżej zbiorowisku ludzi, autorów, różnej maści naukowców i dziennikarzy. Tymczasem, jak wiemy z historii, wiedza naukowców wciąż się zmienia, przechodząc co pewien czas „kopernikańskie przewroty”. Czy więc lepiej wierzyć Bogu czy ludziom? Ośmielę się powiedzieć, że wierząc Bogu, jesteśmy bardziej racjonalni od tzw. racjonalistów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ireneusz Krosny