- Synod Biskupów o rodzinie nie dokonał żadnej rewolucji i osobiście rewolucji się nie spodziewałem, dlatego, że Kościół musiałby zmienić swoją doktrynę, a Eucharystia jest znakiem jedności - podkreślił w rozmowie z PAP były sekretarz KEP bp Tadeusz Pieronek.
Na pytanie PAP, jak widzi przyszłość Kościoła po Synodzie Biskupów - problem rozwodników, związków partnerskich oraz jak Kościół powinien reagować, bp Pieronek odpowiedział: "Sądzę, że Synod Biskupów nie dokonał żadnej rewolucji i osobiście się nie spodziewałem, dlatego, że Kościół musiałby zmienić swoją doktrynę, a Eucharystia jest znakiem jedności".
"Jak ja mogę przyjmować Eucharystię, która jest znakiem jedności, a mówię Panu Bogu: nie, tu nie masz racji, tu ja mam rację. Co to jest za chrześcijaństwo? Niech będzie jasne. Ktoś, kto nie słucha, nie jest gotów podporządkować się przykazaniom, to niech się nie pcha ku tym, którzy są do tego zdolni" - podkreślił bp Pieronek.
Jak zaznaczył jednocześnie, inną sprawą jest, że ludzie rozwiedzeni dość często wpadli w pułapkę, nie za bardzo sami będąc temu winni. "Opieka duszpasterska, wyciąganie ręki jest potrzebne w stosunku do każdego. I tych ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji moralnej, religijnej, tym ludziom trzeba pomóc, ale nie łamiąc tych zasad istotnych, do których oni może dojrzeją" - uważa bp Pieronek.
W ocenie hierarchy, dopóki nie zostanie zniszczona ta granica grzechu, to "nie". "Trzeba być otwartym, rozmawiać z tymi ludźmi. Znam wiele takich rodzin rozbitych. Więcej znam takich, w których mąż czy żona zostali porzuceni przez partnera. To cóż ten człowiek może zrobić? I w tym przypadku nie ma żadnych trudności. Ale jeśli ktoś od razu znalazł sobie żonę czy męża - drugiego, trzeciego, czwartego, to idzie swoją drogą, ale nie idzie drogą Chrystusa" - podkreślił bp Pieronek.