W Egipcie rozpoczęła się we wtorek analiza czarnych skrzynek rosyjskiego airbusa A321, który rozbił się w sobotę na Synaju - podała agencja AFP, powołując się na źródło w egipskim ministerstwie lotnictwa cywilnego.
Wysoki rangą przedstawiciel resortu w rozmowie z AFP prosił o zachowanie anonimowości. Informację o rozpoczęciu analizy czarnych skrzynek podała też egipska gazeta "Al-Jaum as-Sabija".
Do stolicy Egiptu przybył we wtorek szef Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksandr Bastrykin z dodatkową grupą śledczych. Kryminolodzy i śledczy z Komitetu uczestniczą w badaniach i poszukiwaniach na miejscu katastrofy.
W Kairze są także specjaliści z Irlandii; w tym kraju zarejestrowany był rosyjski samolot i wcześniej przechodził tam serwis techniczny. W pracach w Egipcie uczestniczą też specjaliści z koncernu Airbus z Francji i Niemiec. Ostateczne wyniki badania zostaną ogłoszone przez stronę egipską - podała agencja TASS.
Źródło w Kairze cytowane we wtorek przez media rosyjskie powiedziało, że z zapisu rozmów załogi z kontrolerami lotów wynika, że na 4 minuty przed zniknięciem airbusa z radarów sytuacja wydawała się normalna - "załoga prowadziła zwykłe rozmowy z kontrolerami, nic nie wskazywało na usterki na pokładzie". Jednak przed zniknięciem samolotu z radarów pojawiły się "dźwięki nietypowe przy przepisowym locie".
"Sądząc z zapisu, nieprzepisowa sytuacja na pokładzie nastąpiła nagle i była dla załogi niespodziewana, przy czym piloci nie zdążyli nadać sygnału SOS" - powiedziało to źródło.
Na źródła w międzynarodowej komisji powołuje się egipski portal Al-Masri al-Jaum; twierdzą one, że usterki wewnątrz samolotu doprowadziły do uszkodzenia prawej burty zanim spadł on na ziemię.
Samolot airbus A321 należący do rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia, znanych też jako Metrojet, zniknął z radarów w sobotę na wysokości blisko 9,5 km po ok. 23 minutach od startu i spadł na pustynny półwysep Synaj. Zginęły wszystkie 224 osoby na pokładzie, w większości turyści wracający do Petersburga z wakacji w Egipcie.