Wniosek Adama Bodnara skłania do odpowiedzi na fundamentalne pytanie na przyszłość.
Rzecznik Praw Obywatelskich zaskarżył (i tak skrajnie liberalną) ustawę o leczeniu niepłodności do Trybunału Konstytucyjnego, zarzucając brak przepisów przejściowych, co jego zdaniem uniemożliwia kobietom samotnym, które wcześniej dokonały zapłodnienia in vitro z udziałem anonimowego dawcy, „wykorzystanie zarodków”, które zostały utworzone i zamrożone. Ustawa bowiem „ogranicza” procedurę in vitro do małżeństw oraz osób pozostających we wspólnym pożyciu (konkubinatów). Rzecznik swoje stanowisko argumentuje tym, że kobiety te podpisały umowy cywilnoprawne z ośrodkami in vitro przed wejściem w życie ustawy. Jego zdaniem nieświadomie narażone zostały na konsekwencje zmiany prawa uniemożliwiające „wykorzystanie zarodków”, co według rzecznika podważa zasadę zaufania obywatela do państwa oraz stanowionego przez nie prawa, a także zasadę ochrony praw nabytych, które wynikają z Konstytucji RP. RPO podważa również zasadność przepisu, według którego po upływie 20 lat od wejścia w życie ustawy lub po śmierci dawców zarodka, może być on przekazany do tzw. dawstwa, co narusza jego zdaniem prawo do prywatności i związaną z nim swobodę decyzji o posiadaniu potomstwa.
Niestety, inicjatywa RPO nie wychodzi z pozycji obrony fundamentalnych praw ludzkich, prawa do życia i prawa do podmiotowego traktowania ludzkiego embrionu. W świetle wniosku RPO zarodkowi, którego życie zostało wstrzymane w zamrażalniku, przypisuje się rolę drugoplanowego przedmiotu. Na plan pierwszy wychodzi natomiast ochrona „praw nabytych” kobiety poprzez zapewnienie możliwości uprzedmiotawiającego, instrumentalnego użycia zarodka, czy jak woli rzecznik - „wykorzystania”.
Dysproporcja w ochronie postulowanych praw jest rażąca. RPO w swojej argumentacji nie ma na względzie umożliwienia narodzin człowiekowi, którego życie zostało zatrzymane na etapie embrionalnym. Taki argument mógłby być jedynym racjonalnym uzasadnieniem jego wniosku. Stosunek RPO do praw zarodka ludzkiego potwierdza druga część skargi, w której RPO kwestionuje możliwość przekazania zarodka innej parze po okresie 20 lat od daty utworzenia lub śmierci „dawców zarodka”. Chociaż adopcja prenatalna będąca surogacją stanowi wątpliwe moralnie rozwiązanie sytuacji trudnej do naprawienia (a taką tworzy zgoda na in vitro!), niemniej byłaby to jedyna droga umożliwiająca rozwój poczętego człowieka, pozostawionego w termosie z ciekłym azotem.
Wniosek RPO skłania do odpowiedzi na fundamentalne pytanie na przyszłość, pytanie niezwykle ważne podczas procesów legislacji. Czy nowelizacja złego moralnie prawa rodzącego jednak pewne „prawa nabyte”, obliguje ustawodawcę do wprowadzania przepisów przejściowych umożliwiających z założenia zachowanie tych praw nabytych?
Sprawa powinna wydawać się jasna, chociaż wiele wskazuje na to, że albo RPO zapomniał, że zasada ochrony praw nabytych dotyczy tylko i wyłącznie praw SŁUSZNIE nabytych, albo uznał je za takie.
Choć niewolnictwo w różnych formach istnieje nadal, obecnie także w formie prenatalnej, w wielu krajach formalnie zniesione zostało na początku XIX wieku.
Na targu niewolników dokonano transakcji kupna-sprzedaży z odroczonym terminem przekazania... towaru. Finalna realizacja transakcji nie doszła jednak do skutku z uwagi na wejście prawa znoszącego niewolnictwo. Stracił na tym sprzedający, stracił kupujący składając skargę do władz państwowych z racji „naruszenia ochrony praw nabytych”, wniosek argumentując utratą zaufania obywatela do państwa oraz stanowionego przez nie prawa, a także oznajmiając wprost, że nie może „wykorzystać” zakupionego już towaru. Podpisał w końcu umowę cywilnoprawną. Jak zachowałby się w tej sytuacji Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar?
Autor jest lekarzem, specjalistą chorób wewnętrznych, doktorem habilitowanym nauk chemicznych, publicystą.
Andrzej Lewandowicz