Liczę, że nowy rząd będzie szanował inicjatywy obywatelskie; praktyka polegająca na tym, że nie uwzględnia się postulatów obywateli, nie prowadzi do niczego dobrego - powiedział prezydent Andrzej Duda w czwartek podczas Forum dla Wolności i Rozwoju w Katowicach. Mocno podkreślił też, że UE jest potrzebna, ale wymaga gruntownej naprawy.
"Wierzę w to głęboko, że możliwa jest naprawa Rzeczypospolitej, coś co nazwano dobrą zmianą, zamierzam nad tym pracować. Oczywiście nie ukrywam, że liczę tutaj na rząd. Rząd będzie nowy" - mówił prezydent Duda.
Jak podkreślił, oczekuje, że obywatelskie projekty ustaw będą traktowane z należytą uwagą i szacunkiem, bo na posiedzeniach obecnej Rady Ministrów - mówił - zdarzało się inaczej.
"Ja bym bardzo chciał, by takie zwyczaje się zmieniły. Bo praktyka polegająca na tym, że nie uwzględnia się postulatów obywateli, a w zasadzie praktycznie się ich nie rozpatruje i udaje się, że ich się nie widzi i nie słyszy, nie prowadzi do niczego dobrego, a na pewno nie prowadzi do budowy społeczeństwa obywatelskiego i w efekcie wspólnoty" - powiedział prezydent. Zaznaczył, że chciałby, aby wzrosło poczucie odpowiedzialności za sprawy państwowe w społeczeństwie.
Zdaniem prezydenta, jeśli ktoś zgłosił uwagi do ustawy, "to znaczy, że je wypracował, a jeśli je wypracował, to znaczy, że poświęcił czas". "I jeśli nie jest lobbystą (...) czyli nie próbuje realizować własnych partykularnych interesów, to to oznacza, jeśli w ogóle nie wzięto pod uwagę jego uwag i nie odpowiedziano mu, całkowity brak szacunku dla jego obywatelskiej postawy. To jest bardzo źle" - zaznaczył Duda.
Ocenił, że takie traktowanie "niszczy tkankę obywatelską, niszczy tkankę społeczną". "Chciałbym, by to się zmieniło i liczę na to, że to się w nowym rządzie zmieni i takich praktyk nie będzie" - podkreślił Duda.
Prezydent w czasie swojego wystąpienia zapowiedział też, że zgłosi projekt ustawy o Narodowej Radzie Studiów Strategicznych. "Mam koncepcję - będę pewnie na ten temat rozmawiał z premier Beatą Szydło, kiedy rząd się już ukonstytuuje - aby Narodowa Rada Rozwoju wyszła z kancelarii prezydenta i stała się Narodową Radą Studiów Strategicznych. W moim rozumieniu Rada powinna nie tyle przygotowywać ustawy, co powinna przygotowywać strategie rozwojowe kraju" - powiedział.
Jak mówił Duda, chodzi o to, by Rada stała się "instytucją pomostową, zinstytucjonalizowaną, to znaczy działającą w oparciu o własną ustawę, będącą pod swoistym patronatem z jednej strony prezydenta, a z drugiej premiera". "Zaproponuję to rozwiązanie. Chciałbym, żeby Rada stała się ważnym ciałem w naszym państwie, nieprzypisanym do jednego konkretnego organu, ale czymś pośrodku, czymś, co rzeczywiście ma wymiar całkowicie ponadadministracyjny" - wyjaśniał prezydent.
Prezydent powiedział też, że ma głębokie przekonanie, iż konieczna jest "naprawa Rzeczpospolitej w wielu obszarach". "Myślę, że - patrząc szerzej - naprawy wymaga też Polska, ale naprawy wymaga też Unia Europejska (...) bo wiele koncepcji, zwłaszcza w aspekcie ostatnich wydarzeń kryzysowych, w dużej mierze się zdezaktualizowało. Takie myślenie o postnowoczesnej Europie, która będzie taką merytokracją, gdzie nieistotne są i rozpływają się państwa narodowe - mam nadzieję, że odchodzi do lamusa" - mówił.
Andrzej Duda podkreślił, że widzi dziś w Europie zagrożenia i uważa, że Polacy powinni "artykułować i stwarzać mechanizmy, które zabezpieczą nas, nasze interesy, a jednocześnie starać się być solidarnymi w ramach UE".
Jego zdaniem ważna dla Europy jest kwestia ewentualnego referendum dot. przyszłości Wielkiej Brytanii w UE. "Oczywiście nie chcielibyśmy, żeby Unia się uszczupliła, ale z drugiej strony trudno się nie zgodzić z niektórymi postulatami premiera Camerona, że chciałby i Brytyjczycy by chcieli, by nie odbierano im tyle suwerenności" - zaznaczył.
Według Dudy, UE powinna być zbiorem państw suwerennych, które mają prawo decydować o sobie. Tymczasem - mówił - "w wielu przypadkach, pod płaszczykiem solidarności, mamy ewidentne starcie interesów i próbę uzyskania przewagi, zwłaszcza państw większych wobec państw mniejszych, państw silnych wobec wobec państw słabszych". "To nie jest coś, czym bylibyśmy zainteresowani" - zaznaczył prezydent.