Sędziowie orzekli: kwota wolna od podatku nie może być fikcją. Wyrok powinien dać nam jednak do myślenia, co dalej z naszym systemem podatkowym.
29.10.2015 10:46 GOSC.PL
To paradoks, ale gdyby kwoty wolnej od podatku w ogóle nie było, nie byłoby także środowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Jednak skoro to rozwiązanie istnieje, nie może być fikcję. A do tej pory była, i dlatego sędziowie uznali jej reguły za niezgodne z ustawą zasadniczą.
Przede wszystkim TK wskazał, że w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych nie ma mechanizmu korygującego kwotę zmniejszającą podatek. Dzięki temu możliwe było utrzymanie tej kwoty na tym samym poziomie – 3091 zł rocznie – od 2009 roku (wówczas w stosunku do 2008 roku wzrosła o całe 2 złote!), choć w tym samym czasie ceny wzrosły w Polsce o 15 proc. – Wieloletnie utrzymywanie kwoty wolnej od podatku na stałym poziomie i uniezależnienie jej od sytuacji społeczno-gospodarczej państwa, jest wadliwością prawa podatkowego niedopuszczalną w demokratycznym państwie prawnym – te słowa sędziów brzmią jak prawdziwe oskarżenie względem rządów PO-PSL. Posłowie będą więc musieli teraz wprowadzić rozwiązanie, które będzie rokrocznie dostosowywać poziom kwoty wolnej do sytuacji gospodarczej.
Czeka nas więc obniżka podatków (gdyby podnieść kwotę wolną o poziom inflacji w okresie, w którym nie wzrosła, musiałaby wynieść dziś ponad 3500 zł) – tym bardziej, że TK skrytykował nie tylko brak mechanizmu waloryzacji, ale także to, że jest ona niższa… niż minimum egzystencji. Wygląda więc na to, że nowy sejm będzie musiał podnieść kwotę wolną od podatku ponad dwukrotnie.
Jaki będzie tego efekt? Gdyby kwotę wolną podnieść do 8000 złotych (co by przewyższało próg ubóstwa osoby samotnej o ok. 400 zł), zarabiający średnio ok. 670 zł miesięcznie w ogóle nie płaciłyby podatku dochodowego (to ok. 10 proc. Polaków). Liczba takich ludzi byłaby jeszcze wyższa, biorąc pod uwagę różne ulgi, przede wszystkim ulgę na dzieci. Ale podwyżka kwoty wolnej zostawiłaby w kieszeni dosłownie każdego podatnika więcej, niż dotychczas (w naszym przykładzie – o ok. 74 złote). W wyniku tego rozwiązanie do budżetu wpłynie o 10 mld złotych mniej, niż do tej pory.
Oznaczać to będzie konieczność znalezienia dodatkowych wpływów do budżetu (względnie oszczędności, ale tych raczej nowy rząd Prawa i Sprawiedliwości nie będzie podejmował). Przydałaby się jednak także ogólna refleksja nad systemem podatkowym, bo to trochę niepoważne, by obniżkę podatków wynikającą z chęci zmniejszenia obciążeń dla najuboższych w tym samym zakresie otrzymywali Zygmunt Solorz-Żak czy Leszek Czarnecki i mężczyzna utrzymujący się z sezonowego roznoszenia ulotek czy kasjerka z Biedronki. Trybunał Konstytucyjny wydał najbardziej rozsądny z możliwych wyroków, w granicach, jakie wyznacza mu nasz system pobierania danin publicznych (w tym na NFZ i ZUS), którego część stanowi opodatkowanie pracy.
Stefan Sękowski