Z atmosfery większości przekazów medialnych wynika, że nową władzę wybrały nam jakieś ufoludki.
27.10.2015 11:54 GOSC.PL
Klęska, klęska, klęska. W telewizji i w radiu w większości wypowiadają się eksperci od „przyczyn porażki”, po gazetach (zwłaszcza „Wyborczej” i satelitach) wizja końca demokracji, formułowana całkiem serio i dosłownie, prasa zachodnia pisze o grozie nacjonalizmu, a wszędzie analizy „tego, co się stało”.
No właśnie: co się stało? Skoro jest taka klęska i porażka, to kto w końcu wygrał te wybory? Skoro w mediach jęczą sami przegrani, to może te media czegoś nie zauważyły? Może nie wiedzą, że w wieczór wyborczy było więcej weselników niż uczestników stypy?
O ile wiem, to wybory są świętem demokracji właśnie dlatego, że naród wybiera w nich tych, których chce – i teraz chciał akurat PiS. No tak się stało.
W tym sensie więc społeczeństwo w każdych uczciwych wyborach odnosi sukces. A w niedzielnych wyborach społeczeństwo odniosło sukces niebywały, bo jeszcze nigdy od upadku komunizmu żadna opcja polityczna nie zdobyła mandatów w takiej liczbie, która pozwoliłaby na samodzielne rządy. Dla kraju to przecież znakomita wiadomość – raz dlatego, że taka większość pozwala na sprawne gospodarowanie, a dwa dlatego, że w takich warunkach władza nie ma na kogo zwalić, więc musi brać całą odpowiedzialność za to, co robi.
Jasne, że nie wszystkim się taki sukces podoba i niektórzy są załamani. Ale od kiedy to media po przegranym meczu rzucają się składać kondolencje przegranym i wygrażać zwycięzcom?
Skoro w głównych mediach po sukcesie wyborczym PiS dominuje atmosfera katastrofy, to tylko świadczy o tym, że media te chodzą na pasku jednej opcji i że ten pasek jest bardzo mocny.
Przy okazji: Byli już u was o piątej rano? Nie? No to uważajcie. Jutro przyjdą.
Franciszek Kucharczak