A jeszcze pół roku temu Platforma Obywatelska wydawała się partią niezatapialną i już niemal z natury rządzącą.
25.10.2015 21:50 GOSC.PL
Spełnia się czarny sen leminga: PiS prawdopodobnie będzie rządził samodzielnie. Jeśli jednak szczegółowe wyniki pokażą wynik mniej korzystny dla PiS, to i tak ponowne rządy PO wydają się już niemożliwe – a to za sprawą stosunkowo dobrego wyniku ruchu Kukiza (który na pewno nie wszedłby w koalicję z PO) i złego wyniku Zjednoczonej Lewicy (która na pewno weszłaby w koalicję z PO). Według wstępnych wyników „Zlew” nie wchodzi w ogóle do parlamentu (nie zobaczymy w Sejmie ani Millera, ani Palikota, wyobrażają sobie Państwo?), co najwyraźniej jest skutkiem odebrania mu głosów przez podpromowaną w ostatnich dniach przez rządowe media partię Razem. Sukcesem propagandowym mediów jest z pewnością niezły wynik Nowoczesnej Ryszarda Petru, ale ten sukces nie przyda się Platformie w obecnej sytuacji do niczego. Nic nie da jej też prawdopodobne ponowne wejście do Parlamentu PSL. Ludowcy zresztą słyną z tego, że sprzymierzą się z każdym zwycięzcą, więc tym razem raczej nie z PO. Ale tym razem, jak się zdaje, obejdzie się zupełnie bez nich. A tak swoją drogą zadziwiające jest, że ta partia, choć z ledwością, zawsze jednak przedostaje się ponad próg wyborczy.
Tak czy owak, wieczór 25 października 2015 r. jest chwilą dla Polski niezwykle doniosłą. Rzadko zdarzają się tak radykalne wolty w tak krótkim czasie. Bo przecież jeszcze pół roku temu Platforma Obywatelska wydawała się partią niezatapialną i już niemal z natury rządzącą. Tegoroczne wybory miały do reszty utrwalić krzepnący coraz bardziej układ oligarchiczny i nic nie wskazywało na to, że coś może ten proces zakłócić. Zwłaszcza nie wskazywały na to wybory prezydenckie, które miały być dla PO spacerkiem. Tymczasem Bronisław Komorowski, zamiast wygrać w pierwszej turze, stał się pierwszym w historii prezydentem, który przegrał w trzech turach. Trzecią „turą” było bezsensowne, pogrobowe referendum byłego prezydenta, które w sposób niezwykle symboliczny zobrazowało istotę działania odchodzącej władzy: pieniądze podatników wyrzucane w błoto dla pustego piaru. Upadek Komorowskiego i zwycięstwo Dudy były wyraźnym sygnałem, że tym razem społeczeństwo ma już tego naprawdę dość. Tym razem piar przestał działać i od tamtych wyborów dla PO było już tylko gorzej. Niedzielny wieczór wyborów wieńczy „dzieło upadku”. Sam skromny wygląd studia wyborczego PO pokazywał jasno, że już i działacze tej partii, robiący w kampanii dobrą minę do złej gry, wiedzieli, że to zła gra. Drżący głos Ewy Kopacz, komentującej pierwsze wyniki, był świadectwem tej świadomości. Sama Ewa Kopacz też wie, że dla niej to już koniec nie tylko premierowania, ale też szefowania partii. Ale to już nie będzie szczególnie zaprzątało Polaków.
Zaczyna się nowy rozdział w historii Polski. Prawdopodobnie zatrzymane zostaną niebezpieczne zmiany obyczajowe, doceniona zostanie podmiotowość narodu. Z pewnością też zaczyna się bardzo trudny czas dla tych, którzy przejmą ster. Będą musieli stawić czoła wściekłej propagandzie mediów „głównego nurtu”, które opanowane są przez ludzi o „lewicowej wrażliwości”. Czy tym razem sprawdzi się scenariusz zohydzania, który sprawdził się przed niemal dekadą, nie wiadomo. Polacy są jednak o tamto doświadczenie mądrzejsi.
Franciszek Kucharczak