Miłosierdzie polega też na wytknięciu błędu i nazwaniu grzechu grzechem.
Jaka jest różnica między kluczem a wytrychem? Między innymi taka, że klucza używa gospodarz, a wytrycha używają złodzieje, by splądrować dom. Bywa, że wytrycha używają upoważnieni ludzie, kiedy na przykład ktoś zgubi klucz. Jestem jednak przekonany, że w Kościele klucz miłosierdzia nie został zgubiony, abyśmy mieli używać jakichś wytrychów miłosierdzia.Prawdziwy klucz znajdujemy w Ewangelii, ale także w „Dzienniczku” siostry Faustyny i zapoczątkowanych przez nią formach kultu Bożego Miłosierdzia. Mam wrażenie, że pojawili się tacy, którzy zaczęli używać wytrychów, sądząc, iż propagują miłosierdzie. Dlatego słuszny był głos uczestniczącego w synodzie arcybiskupa Rygi Zbigniewa Stankiewicza: „Nie można wypełniać pojęcia miłosierdzia treścią oderwaną od prawdy, sprawiedliwości, żywej Tradycji Kościoła”. W przeciwnym razie głosimy nie miłosierdzie, ale pseudokatolickie „róbta, co chceta”, „każdy musi odkryć swoją prawdę”, albo „nie osądzajmy”, przy czym te slogany zarezerwowane są tylko dla niektórych opinii i postaw, tych lewoskrętnych. Święty Paweł nauczał, że łaską jesteśmy zbawieni. Tak! Nikt nie zbawia się sam, dzięki swoim uczynkom. Zbawia nas miłosierny Bóg. Ale to nie znaczy, że nie ponosimy odpowiedzialności za swoje wybory, że – jak napisał w encyklice „Spe salvi” Benedykt XVI – miłosierdzie „wymazuje wszystko, tak że w końcu to, co robiło się na ziemi, miałoby w efekcie zawsze tę samą wartość”. U Pawła Apostoła widać wyraźnie, że głoszenie łaski idzie razem z głoszeniem całej Ewangelii, chłostaniem grzechu i wzywaniem do nawrócenia. Gdyby miłosierdzie miało być miłym poklepywaniem się po plecach, że – no cóż! – nikt nie jest doskonały, w związku z tym akceptujemy słabości i idziemy razem naprzód, to krzyż Chrystusa byłby zupełnie niezrozumiały. Przecież Bóg mógłby nas zbawić jakimś miłosiernym dekretem, Boskim „pstryknięciem palców”. Tymczasem Boże miłosierdzie kosztuje mękę i śmierć Syna Bożego, bo jest ono zmaganiem się z rzeczywistością, a nie jej zgrabnym przeinterpretowywaniem, aby wszystkim było miło... Chrystus umiera na krzyżu, modląc się za grzeszników, w tym za tych, którzy Go umęczyli, „bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34), ale wcześniej ostro spiera się z oponentami. Bo miłosierdzie polega też na wytknięciu błędu i nazwaniu grzechu grzechem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ