„Przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go”.
1 Jest w tym człowieku jakiś niepokój. Napisano „przybiegł”. Wciąż za czymś gonił, może za pieniądzem, może z poczucia obowiązku. Tak wygląda na ogół nasze życie: wieczna bieganina, od rana do wieczora. Niekoniecznie za pomnażaniem bogactwa, ale częściej po to, by powiązać jakoś koniec z końcem. Przybiegamy czasem do Jezusa, szukając recepty na życie. Może nie pytamy wprost o wieczność, ale przecież doczesność daje nam tak popalić, że intuicyjnie szukamy czegoś więcej. Jakiejś trwałości, zakorzenienia, sensu, smaku, który wykracza poza przelotną przyjemność. To są właśnie pytania o „życie wieczne”. Nie używamy tego wyrażenia, bo się kojarzy ze śmiercią. A jej się boimy. I tu jest sedno. Śmierć siedzi nam na karku. Gonimy także dlatego, żeby o niej zapomnieć. A jednak dopadają nas te pytania: czy jest coś więcej? czy warto się tak spalać? o co chodzi w tym życiu? Gdzie z tymi pytaniami pójść jak nie do Niego?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz