Niemcy obchodzą dziś 25. rocznicę zjednoczenia. Prezydent podkreślił dziś, że napływ uchodźców sprawia, że problem wewnętrznej jedności stał się znów aktualny
Gauck powiedział, że rocznica zjednoczenia Niemiec jest okazją do podziękowania "odważnym ludziom" w Gdańsku, Pradze i Budapeszcie, a także we wschodnioniemieckich miastach Lipsku i Plauen. "Ich dążenie do wolności zachwiało dyktaturami" - zaznaczył prezydent.
"Gdyby wówczas nie powstali, nie byłoby dziś nas tutaj" - powiedział Gauck. Prezydent wymienił z nazwiska uczestniczącego w uroczystości Bogdana Borusewicza, mówiąc, że polski polityk - wówczas "nieznana postać z polskiego społeczeństwa" - "wcześniej i odważniej niż my" zdobył się na przeciwstawienie się dyktaturze i tym samym "zmotywował Niemców do tego, by też coś zrobili".
W uroczystej gali we frankfurckiej operze Alte Oper oprócz prezydenta Niemiec uczestniczyli kanclerz Angela Merkel, szefowie obu izb parlamentu - Bundestagu Norbert Lammert i Bundesratu Volker Bouffier, a także przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Gauck tłumaczył, że osiągnięta w minionym ćwierćwieczu wewnętrzna jedność Niemiec była możliwa dzięki poczuciu, że "należymy do siebie" oraz dzięki uznaniu wspólnych politycznych wartości.
Napływ uchodźców z innych części świata sprawia, że problem wewnętrznej jedności stał się znów aktualny - powiedział Gauck. "Musimy na nowo doprowadzić do wewnętrznej jedności" - podkreślił, dodając, że "tak jak w 1990 roku czeka nas wyzwanie obliczone na pokolenia".
Kryzys migracyjny wystawia Europę na poważną próbę - cenił prezydent. Jego zdaniem coraz więcej krajów rozumie, że problem ten może zostać rozwiązany tylko wspólnie przez całą Europę. Za najpilniejsze zadania uznał walkę z przyczynami migracji oraz umocnienie zewnętrznych granic UE.
Gauck wziął w obronę kraje środkowoeuropejskie krytykowane za odmowę zgody na system obligatoryjnych kwot uchodźców. Jak podkreślił, nawet w Niemczech w tej kwestii widoczne są różnice zdań pomiędzy wschodnią a zachodnią częścią kraju.
Wyjaśnił, że Niemcy Zachodnie mogły przez kilkadziesiąt lat przygotować się do roli kraju przyjmującego imigrantów. Natomiast wielu mieszkańców wschodnich Niemiec do 1990 roku nie miało żadnych kontaktów z uchodźcami.
"Zmiana postaw wobec uchodźców może nastąpić jedynie w wyniku długiego i niepozbawionego konfliktów procesu uczenia się" - zaznaczył prezydent. Dodał, że konstatacja ta powinna skłonić Niemców do traktowania z szacunkiem doświadczeń innych narodów.
Gauck wyraził podziw dla postawy niemieckiego społeczeństwa wobec imigrantów. Równocześnie zwrócił uwagę na rosnący niepokój ze względu na liczbę uciekinierów. "To jest dylemat. Chcemy pomóc - nasze serce jest otwarte, ale nasze możliwości są ograniczone" - powiedział prezydent. Jego zdaniem konieczna jest dyskusja o tym, jak sterować procesami migracyjnymi.
Gauck zwrócił uwagę na konieczność przestrzegania przez imigrantów demokratycznych wartości obowiązujących w Niemczech.
"Nie zrezygnujemy z wartości" - zapewnił prezydent. Jak zaznaczył, niezbywalne prawa jednostki nie mogą być ograniczane przez normy stanowione przez grupy narodowe czy religijne. "Nie może być tolerancji dla nietolerancji" - oświadczył Gauck. Jak dodał, do kanonu wartości obowiązujących w Niemczech należy też sprzeciw wobec antysemityzmu i wobec podważania prawa Izraela do istnienia.
Władze kraju związkowego Hesja, które były w tym roku gospodarzem uroczystości, zarezerwowały pierwszy rząd we frankfurckiej operze dla 50 byłych wschodnioniemieckich dysydentów. Zaproszono też 30 uchodźców reprezentujących rzeszę 600 tys. imigrantów, którzy od początku roku przyjechali do Niemiec.
Festyn ludowy we Frankfurcie trwa od piątku. Organizatorzy spodziewają się, że do niedzieli weźmie w nim udział milion osób.
Zjednoczenie Niemiec 3 października 1990 roku, dokonane w drodze przystąpienia landów wschodnioniemieckich do RFN, było ukoronowaniem trwającego niemal rok procesu, zapoczątkowanego upadkiem muru berlińskiego 9 listopada 1989 roku i utratą władzy przez komunistyczny reżim NRD.