To tylko z pozoru kapłan ogłosił "coming out". Naprawdę to demonstracja kogoś zupełnie innego.
03.10.2015 12:50 GOSC.PL
Ludzie z różnych powodów zdobywają sławę. Jedni zasłynęli zrobieniem czegoś dobrego, inni zrobili coś tak szokująco złego, że aż stało się to zauważalne w obiegu publicznym.
Ksiądz Charamsa, pracujący (do sobotniego południa) w watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, najwyraźniej postanowił zasłynąć z tego drugiego powodu. Zrobił to w dwóch etapach. Jednym z nich był jednoczesny atak z „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej” na ks. Dariusza Oko, znanego ze stanowczej postawy względem promocji aktywnego homoseksualizmu. Ks. Charamsa został tam przedstawiony tak, jakby przez niego to sama kongregacja upominała księdza Oko. W obu mediach sformułowane zostały niedwuznaczne żądania, żeby Kościół zrobił porządek z księdzem Oko. Drugim etapem było ogłoszenie „coming outu”. Ks. Charamsa oficjalnie oświadczył w „Gazecie Wyborczej” (wiadomo, tam piszą wszyscy najbardziej zatroskani o Kościół): „Jestem księdzem gejem. Jestem szczęśliwym i dumnym księdzem gejem. Moją radość i wolność dedykuję człowiekowi, którego kocham, Eduardowi, mojemu narzeczonemu, który potrafił wydobyć moje najlepsze energie i przerobić także ostatki strachu na siłę miłości”.
Cóż, zdarza się. Ludzie podejmują różne fatalne wybory. Łamią swoje zobowiązania małżonkowie, łamią i księża. Wśród chrześcijan zdarza się cudzołóstwo, zdarza się pedofilia, zdarza się i grzech sodomski. Nie wszyscy jednak, którzy w takich rzeczach ugrzęźli, robią z grzechu sztandar i wtykają go do ręki Jezusa Chrystusa. Ksiądz Charamsa, niestety, tak właśnie zrobił. „Żądam od Kościoła, by zaczął nas traktować na poważnie, by spojrzał nam w oczy, jak czynił z każdym człowiekiem Pan Jezus” – oświadczył.
Proszę księdza, Kościół traktuje ludzi poważnie – dlatego mówi im prawdę, a nie głaszcze ich po główkach, zapewniając, że jest dobrze, gdy nie jest dobrze. Poważnie traktuje ludzi Pan Jezus, gdy mówi, że tym, którzy staliby się przyczyną zgorszenia, lepiej byłoby przywiązać do szyi kamień młyński i wrzucić w morze. Jezus mówi prawdę o grzechu i żadne „gejowskie przekłady” Pisma Świętego jej nie zakrzyczą.
„Coming out” ks. Charamsy, dokonany w przeddzień rozpoczęcia Synodu o Rodzinie w Rzymie, nie jest, oczywiście, przypadkiem. Patrząc z perspektywy ziemskiej, jest to happening zorganizowany przez księdza, który chce uznania Kościoła dla swoich grzesznych upodobań seksualnych. Ale świadomi chrześcijanie wiedzą, że takie rzeczy to zawsze coś dużo więcej. To wyzwanie rzucone Kościołowi przez osobowe zło, które nigdy nie śpi i aktywizuje się właśnie wtedy, gdy w Kościele dzieje się coś ważnego.
To diabelskie „machnięcie ogonem” powinno uświadomić katolikom, że to nie przelewki.
Zaczyna się synod. Patrzą na nas niebo i piekło. Na kolana, ludzie.
Franciszek Kucharczak