Gdyby szeroka i wygodna droga była właściwa, nie potrzebowalibyśmy przewodnika. Ale potrzebujemy.
02.10.2015 13:53 GOSC.PL
Umarł facet i zobaczył jaśniejącą postać.
– Jestem twoim aniołem stróżem – przedstawił się duch.
– A czy ty zawsze byłeś ze mną? – pyta świeżo upieczony nieboszczyk.
– Tak. Opiekowałem się tobą przez całe życie.
– To gdzieś ty był, jak ja się żeniłem?!
No właśnie. Ludziom wydaje się często, że jeśli mają duchowego ochroniarza, to on będzie za nich podejmował decyzje. No nie. To tak nie działa. Ludzka wolna wola jest nienaruszalna i jak się człowiek uprze, żeby wejść na niewłaściwą kładkę, to żaden anioł, ani nawet sam Bóg go od tego nie powstrzyma. Ale gdy się kładka zawali, to anioł stróż dalej będzie z tym upartym delikwentem i pomoże mu się wydostać z opresji. Bo zadaniem anioła stróża jest wskazywanie nam, dopóki żyjemy, w każdych okolicznościach, właściwej drogi. A właściwa jest zawsze i wyłącznie ta, która prowadzi do nieba. I właśnie dlatego z każdej dziury można się wydostać, trzeba tylko wreszcie zacząć robić to, co anioł mówi. „Szanuj go i bądź uważny na jego słowa. Nie sprzeciwiaj się mu w niczym” – mówi o nim Bóg. I dalej jest obietnica: „Jeśli będziesz wiernie słuchał jego głosu i wykonywał to wszystko, co ci polecam, będę nieprzyjacielem twoich nieprzyjaciół i będę odnosił się wrogo do odnoszących się tak do ciebie” (Wj 23,21-22).
Ktoś powie: „Ale ja nie wiem, co on mówi, ja go nie słyszę”. E tam. Każdy słyszy. Najczęściej to jest właśnie ten głos, którego by się chciało nie słyszeć. On wskazuje wąską drogę, bo tylko taka, jak zapewnia Jezus, prowadzi do życia.
Nauka Kościoła to wąska droga, konsekwentne stosowanie się do słowa Bożego to wąska droga, wierność sumieniu to wąska droga. Gdyby właściwą drogą była szeroka, anioł nie byłby potrzebny. A jest.
Franciszek Kucharczak