Już teraz policja potwierdza 10 ofiar śmiertelnych. Prawdopodobny motyw religijny.
10 osób zginęło, a siedem zostało rannych, w tym trzy ciężko, w strzelaninie w college'u w Roseburgu w stanie Oregon w północno-zachodniej części USA - poinformowała w czwartek wieczorem czasu lokalnego miejscowa policja.
Wcześniej amerykańskie media, powołując się na prokuraturę, informowały o co najmniej 13 ofiarach śmiertelnych i 20 rannych.
Szeryf John Hanlin nie sprecyzował, czy wśród 10 ofiar śmiertelnych jest także sprawca strzelaniny, który zginął podczas wymiany ognia z policją.
Gubernator stanu Oregon Kate Brown poinformowała, że napastnikiem był 20-letni mężczyzna. Na razie nie wiadomo, jaki mógł być motyw jego działania. W lokalnych mediach pojawiła się informacja, że religijny.
Według dziennika "News-Review", powołującego się na świadków, napastnik kazał najpierw swym ofiarom położyć się na podłodze, a następnie podnieść się. Gdy to uczynili, zapytał się o ich religie i zaczął strzelać na oślep.
Prezydent Barack Obama był głęboko wstrząśnięty kolejną strzelaniną w amerykańskiej szkole. Po raz kolejny też powtórzył, że w USA konieczne jest zaostrzenie prawa do broni, o co bezskutecznie zabiega od kilku lat. "Jesteśmy jedynym rozwiniętym krajem na świecie, w którym co kilka miesięcy dochodzi do tego rodzaju zdarzeń" - powiedział Obama, przypominając m.in. strzelaninę w szkole w Newtown w grudniu 2012 roku, gdzie napastnik zabił 26 osób, w tym 20 dzieci.
Barack Obama podkreślił, że podejmowane przez niego próby zaostrzenia prawa do posiadania broni blokuje zdominowany przez Republikanów Kongres, w którym silne wpływy ma lobby strzeleckie.
Roseburg liczy ok. 20 000 mieszkańców, leży ok. 400 km na południe od Portland.