O krzewienie wśród świeckich poczucia osobistej odpowiedzialności za misję Kościoła i umożliwienie im wypełniania ich odpowiedzialności jako uczniów-misjonarzy - zaapelował Franciszek podczas Mszy św. z biskupami, duchowieństwem i zakonnikami w katedrze św. Piotra i Pawła w Filadelfii.
Papież zwrócił uwagę, że wymaga to kreatywności w dostosowaniu się do zmienionych sytuacji, przekazywania dziedzictwa przeszłości nie tyle przez utrzymywanie struktur i instytucji kościelnych, ale przede wszystkim "bycie otwartymi na możliwości, jakie otwiera nam Duch i przekazywanie radości Ewangelii, każdego dnia i o każdej porze naszego życia".
Przed rozpoczęciem Mszy Ojciec Święty złożył bukiet kwiatów przed figurą Matki Bożej. Przed ołtarzem stał obraz Świętej Rodziny.
W homilii papież z uznaniem mówił o wszystkich kapłanach zakonnikach i świeckich, którzy od ponad dwóch wieków posługują w Filadelfii duchowym potrzebom osób ubogich, imigrantów, chorych i więźniów, o setkach szkół prowadzonych przez Kościół. "Wszystko to jest wielkim dziedzictwem, które otrzymaliście, a które macie ubogacić oraz przekazywać następnym pokoleniom" - powiedział Franciszek.
Wskazał na pochodzącą z Kościoła w Pensylwanii wielką świętą Katarzynę Drexel (1858-1958), misjonarkę, która poświęciła się pracy na rzecz ubogich i ofiar dyskryminacji rasowej. W 2000 r. kanonizował ją św. Jan Paweł II. Przytoczył jej rozmowę z papieżem Leonem XIII na temat misji. Papież zapytał ją: „A co z tobą? Co zamierzasz zrobić?”. "Te słowa zmieniły życie Katarzyny, bo przypomniała sobie, że w końcu, każdy chrześcijanin, zarówno mężczyzna jak i kobieta, na mocy chrztu świętego otrzymał misję" - przypomniał Franciszek.
„A co z tobą?” - z tym pytaniem zwrócił się Ojciec Święty także do zgromadzonych w katedrze i podkreślił, że jednym z największych wyzwań stojących przed Kościołem w obecnych czasach jest krzewienie we wszystkich wiernych poczucia osobistej odpowiedzialności za misję Kościoła i umożliwienie im wypełniania ich odpowiedzialności jako uczniów-misjonarzy.
Papież zwrócił uwagę, że wymaga to kreatywności w dostosowaniu się do zmienionych sytuacji, przekazywania dziedzictwa przeszłości nie tyle przez utrzymywanie struktur i instytucji kościelnych, ale przede wszystkim "bycie otwartymi na możliwości, jakie otwiera nam Duch i przekazywanie radości Ewangelii, każdego dnia i o każdej porze naszego życia".
Papież zaznaczył, że przyszłość Kościoła w szybko zmieniającym się społeczeństwie wymaga znacznie bardziej aktywnego zaangażowania ze strony świeckich. Przypomniał, że Kościół w Stanach Zjednoczonych zawsze poświęcał ogromny wysiłek w dzieło katechezy i edukacji. "Naszym wyzwaniem jest dziś budowanie na tych solidnych fundamentach i krzewienie sensu współpracy i współodpowiedzialności w planowaniu przyszłości naszych parafii i instytucji" - powiedział Franciszek i zastrzegł, że nie oznacza to zrzekania się władzy duchowej, jaka została powierzona duchownym. "Oznacza raczej rozeznawanie i mądre wykorzystywanie wielorakich darów, które Duch Święty zesłał na Kościół. Oznacza to zwłaszcza docenianie ogromnego wkładu, jakie kobiety świeckie i żyjące życiem zakonnym wniosły i nadal wnoszą życie naszych wspólnot" - powiedział papież.
Zachęcał zgromadzonych do "odnowienia radości pierwszego spotkania z Jezusem i czerpania z tej radości odnowionej wierności i sił i prosił aby podczas Światowego Spotkania Rodzin o refleksję na temat posługi duchownych dla rodzin, par przygotowujących się do małżeństwa oraz młodzieży. "Proszę was, módlcie się za nie żarliwie oraz za obrady zbliżającego się synodu na temat rodziny" - powiedział Franciszek.
W modlitwie wiernych proszono po wietnamsku o to, by władze chroniły życie i wolność religijną, po angielsku w intencji rodzin, a po hiszpańsku - „wiernych małżeństw”.
Przed końcowym błogosławieństwem abp Charles Chaput, metropolita Filadelfii zażartował, że mogłaby ona dziś zmienić nazwę na Francisville (Miasto Franciszka), gdyby nie sprawiłoby to kłopotu reszcie kraju. Podziękował Ojcu Świętemu za jego wsparcie dla rodzin, małżeństw, imigrantów, młodzieży i ubogich, ale przede wszystkim za jego „życie Ewangelią Jezusa Chrystusa w duchu radości”.
Opuszczającego katedrę papieża żegnały rzęsiste oklaski. Zatrzymał się on jeszcze przy grupie chorych dzieci, które całował i błogosławił.