Z definicji kuszenie jest w istocie namawianiem kogoś do złego.
Pomysł, by do zła namawiać Pana Boga, jest próbą jakiegoś totalnego odwrócenia porządku rzeczy. Oto Bóg, Stwórca i Pan wszechświata, doskonałe Dobro, ma dokonać czegoś, co będzie złem. Tego w swej bucie i bezbrzeżnej pysze oczekują od Boga bezbożni. Totalne i niewyobrażalne pomieszanie porządków! A jednak. W narracji biblijnego mędrca taki zamysł ze strony bezbożnych rzeczywiście ma miejsce, choć z delikatnym przesunięciem akcentów. Zasadzka zostaje zastawiona wprost nie na Pana Boga, ale na „sprawiedliwego”, który jest postrzegany jako ktoś, kto doskonale realizuje Boże plany. Kim jest ów „sprawiedliwy”? Owi „bezbożni” nazywają go „synem Bożym” i czekają, czy w godzinie próby, która będzie „obelgą i katuszą” oraz „zasądzeniem na śmierć haniebną”, „Bóg ujmie się za nim”. Wśród biblijnych postaci Starego Testamentu trudno znaleźć tę, na której w pełni spełniają się te zapowiedzi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski