Nie ma mowy o likwidacji ZUS i NFZ. Chodzi o ujednolicenie składek - mówi Mateusz Szczurek.
Minister Szczurek propozycję PO nazywa przede wszystkim ujednoliceniem danin, czyli PIT, składek na NFZ i ZUS. - To także obniżenie podatków, zwłaszcza dla nisko zarabiających w przeliczeniu na osobę w rodzinie. Pod tym względem ta zmiana jest bardzo duża. Według naszych szacunków mówimy o korzyści w wysokości pięciu tysięcy złotych rocznie dla osoby zarabiającej minimalną pensję i utrzymującej z niej współmałżonka i dwójkę dzieci. Różnica zmniejsza się w miarę wzrostu dochodów w rodzinie, ale dla niemal wszystkich zatrudnionych będzie korzystna. Ta korzyść znika dopiero przy zarobkach na osobę w rodzinie uznawanych za bardzo wysokie, np. dla singla następuje to przy zarobkach rzędu 40 tys. zł miesięcznie - tłumaczy szef resortu finansów.
Podkreśla też, że w ramach jednolitego kontraktu kwestie umów-zleceń wpadają w ten sam reżim, co umowa o pracę. Bez zmian pozostają umowy o dzieło i kwestia działalności gospodarczej. Taki jednolity podatek ma pobierać jedna agencja płatnicza. - W 2014 r. zreorganizowaliśmy już urzędy i izby skarbowe, tak aby były gotowe do tworzenia nowej instytucji, czyli połączenia z częścią poborczą ZUS-u. Oczywiście wymagać to będzie ludzi i doświadczenia z obydwóch organizacji. Jest to najlepsza droga do uzyskania zamierzonego celu, jakim jest wysoki standard obsługi obywateli - mówi minister finansów w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
Z kolei w wywiadzie w radiu RMF FM M. Szczurek odpowiadał na zarzuty, że program gospodarczy PO tworzyli bajkopisarze i futurolodzy. Dziennikarz zapytał m.in. jak likwidując składki, nie podwyższając radykalnie podatków da się zapełnić finansowanie służby zdrowia, emerytur i rent? - Otóż tak, że te korzyści największe są dla osób najmniej zarabiających na osobę w rodzinie. Dla osób, które zarabiają lepiej, ta zmiana, jeśli chodzi o łączne obciążenie podatkami i składkami, jest znacznie mniejsza - odpowiedział minister finansów.
mm /DGP/RMF