Albowiem Bóg nie posłał swego Syna, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. J 3,17
W wiadomościach znowu mówią o wojnach, prześladowaniach, nieszczęściach i potwornym traktowaniu człowieka przez człowieka. A przecież uczymy się tego bycia w społeczeństwie od tylu wieków i ciągle z marnym skutkiem. A jednak Bóg wybrał sobie człowieka i ukochał go miłością niepojętą. Zobaczył w człowieku coś, czego nam ciągle nie udało się odkryć, bo gdybyśmy tego dokonali, o ileż bardziej darzylibyśmy się miłością wzajemną. Zbyt mało wciąż patrzymy sercem, tkwi nam w oku belka, która przysłania właściwy obraz. A Bóg ofiarował za nas swojego jedynego Syna, bo był to jedyny sposób na ocalenie człowieka od potępienia. Bóg nie chce rozstawać się z człowiekiem, nie chce tracić ukochanych dzieci, choć tak daleko im do Boskiego ideału. Zaryzykuję stwierdzenie, które mnie osobiście trzyma w pionie od lat, że Bóg miłuje właśnie nasze braki, niedomagania, wady i to, jak z nimi walczymy. Zmagamy się z własną słabością z miłości do Niego. Czyż może być cudowniejsza obietnica niż ta, że kto w Niego wierzy, nie umrze, lecz zostanie zbawiony. Z miłości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska