Czego by nie zrobił ten papież, nie ma szans na zrozumienie ze strony nie próbujących zrozumieć.
02.09.2015 18:35 GOSC.PL
Mocny, przenikliwy, prorocki. Tak odczytuję list Franciszka napisany z okazji zbliżającego się Roku Miłosierdzia. Media zwróciły uwagę zwłaszcza na wątek dotyczący aborcji. Papież mocą swojej władzy upoważnił wszystkich księży do udzielania rozgrzeszenia kobietom, które dopuściły się tej zbrodni. Nowość polega tylko na tym, że prawo to, zarezerwowane dotąd dla biskupów i wskazanych przez nich kapłanów, na czas Roku Miłosierdzia zostaje rozszerzone na wszystkich księży. Cała reszta, czyli warunki dobrej spowiedzi, pozostaje bez zmian. Bez zmian pozostaje też ocena samego grzechu aborcji. Co więcej, właśnie to rozszerzenie prawa rozgrzeszania, szerokie otwarcie drzwi dla Bożego miłosierdzia, jeszcze bardziej podkreśla wagę i ciężar aborcji. Bo „gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”, czytamy u św. Pawła. I dodaje: „aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia”.
Jak się jednak można było spodziewać, nie brak komentatorów, którzy próbują zinterpretować gest papieża na swoją modłę. W roli ekspertów występują osoby, które na co dzień walczą o uznanie aborcji za prawo człowieka. I rozpowiadają na prawo i lewo, że decyzja papieża oznacza „rozgrzeszanie aborcji”, czyli uznanie jej dopuszczalności... Czego by nie zrobił, nie powiedział ten papież, i tak nie ma szans na zrozumienie ze strony tych, którzy nawet nie próbują go zrozumieć. I chyba trzeba się z tym pogodzić. To nie może blokować podobnych ruchów i decyzji papieża i całego Kościoła. Niezrozumienie, czy raczej odrzucenie próby zrozumienia jest wpisane w życie Kościoła. Mimo to Kościół nie może się bać zaskakiwać tego świata również takimi „rewolucyjnymi” gestami. Podczas Zesłania Ducha Świętego rok temu Franciszek mówił na placu św. Piotra: "Jeśli Kościół jest żywy, musi nas ciągle zaskakiwać. Kościół niezdolny do zaskakiwania jest słaby, schorzały, umierający. Trzeba go zaraz zabrać na salę wybudzeń".
Jacek Dziedzina