Maleńki kraj łączący ze sobą potężne góry Kaukazu na północy ze stepowymi pustyniami południa, huczliwe Tbilisi i Batumi z dziewiczymi Uszguli i Dartlo, zgiełk ulicy z milczeniem górzystych wzniesień, biedę z radością, porywczość z gościnnością.
W Gruzji żyje się biedniej, ale ludzie są szczęśliwi, uwrażliwieni na człowieka obok, jakby z wypisanym w sercach: „Nie zapominajcie o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę” (Hbr 13,2). Taką wrażliwość noszą w sobie ludzie Wschodu. Kiedy żyje się biedniej, człowiek żyje w świadomości potrzeby drugiego człowieka. Dobrobyt psuje, zamyka na innych. Paradoksalnie „brak” na niego otwiera… Naszą podróż po Gruzji rozpoczęliśmy od wyjścia na Kazbek – kaukaski pięciotysięcznik. Dojechawszy do Stepancmindy (dawniej Kazbegi), doszliśmy do XIV-wiecznego klasztoru Cminda Sameba na wysokości 2170 m n.p.m. Zapytaliśmy w klasztorze o możliwość noclegu na podłodze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Radosław Siewniak