Wiemy już, spośród jakich nazwisk przyjdzie nam wybierać 25 października. O kształcie list jak zawsze decydowali szefowie partii.
Jeśli ktoś miał wątpliwości, jak funkcjonuje polski system partyjny, dostał właśnie lekcję poglądową. Prezydentem jest Andrzej Duda, premierem może zostać Beata Szydło, ale to Jarosław Kaczyński układa kolejność na listach PiS, zrzuca z piedestału i wyciąga z niebytu. Nie inaczej wygląda proces decyzyjny w PO. Ewa Kopacz nagradza „jedynkami” swoich ministrów i karze posłów za publiczną krytykę. Tylko te dwie partie mogą być pewne dużej liczby foteli w przyszłym parlamencie. W pozostałych ugrupowaniach układanie list było wyborem w rodzaju „być albo nie być”. Gdy wiadomo, że mandatów będzie niewiele, dalsze miejsce na liście jest jak wyrok skazujący na polityczny niebyt.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko