Aby widzieć te sprawy po Bożemu, trzeba wrócić do początku. Tak mówi Jezus i tym tropem idzie Jan Paweł II. Mężczyzna i kobieta nie są z Marsa i Wenus, ale z raju, czyli z Boga. Temat płci pojawia się już na pierwszych stronach Biblii.
Kiedy do Jezusa przyszli faryzeusze z pytaniem o możliwość rozwodu, Pan odwołał się do „początku”. „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną i będą dwoje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,4-6). Dla papieża ta odpowiedź Jezusa jest punktem wyjścia refleksji o początku, czyli o stworzeniu człowieka jako mężczyzny i kobiety. My też często zwracamy się do Boga i do Kościoła z pytaniami o to, czy czegoś wolno, czy nie. „Czy całowanie jest grzechem?” – pytają nastolatki na religii. Dzisiejsi gimnazjaliści pytają już nie tylko o to. Małżonkowie dopytują się o rozwód, o antykoncepcję, o in vitro. Błąd takiego podejścia polega na tym, że pytamy o prawo, o to, co jest zakazane, a co dozwolone. Pomijamy pytanie o prawdę, o istotę rzeczy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz