Prezydent Andrzej Duda w piątek, w dniu swojej pierwszej wizyty w Niemczech, na łamach dziennika "Die Welt" ponownie opowiedział się za wzmocnieniem wschodniej flanki NATO oraz podjęciem prac nad nowym porozumieniem pokojowym na Ukrainie z udziałem Polski.
"Uważam, że NATO powinno wzmocnić swoją wschodnią flankę, aby także krajom w Europie Środkowej i Wschodniej zapewnić realne gwarancje sojusznicze, takie, jakie od dawna istnieją na Zachodzie" - powiedział prezydent w rozmowie z warszawskim korespondentem gazety, Gerhardem Gnauckiem.
Odnosząc się do konfliktu na Ukrainie, Duda zaznaczył, że nie wolno dopuścić do "zamrożenia go", lecz należy dążyć do rozwiązania, które byłoby "trwałym pokojem".
"Porozumienie z Mińska dobiegnie końca wraz z końcem roku, lecz konflikt trwa nadal. Po obu stronach giną ludzie, także cywile" - zauważył prezydent. Jego zdaniem Europa powinna zastanowić się nad nowym układem pokojowym. "Według mnie Niemcy i Francja, ale także inne kraje, w tym Polska powinny działać wspólnie i poszukać skutecznego rozwiązania" - zadeklarował prezydent.
Na pytanie, czy Zachód powinien dostarczyć Ukrainie broń, Duda odpowiedział: "Zachód powinien uczynić wszystko, aby odwieść Rosję od takiego postępowania (destabilizowania Ukrainy za pomocą sprzętu i żołnierzy)". Skuteczne sankcje są jego zdaniem najlepszą metodą, by powstrzymać rosyjską agresję. Duda dodał, że ubolewa nad tym, iż europejscy politycy nie mówią w tej kwestii jednym głosem.
Pytany o swój stosunek do Niemców, Duda powiedział, że nie zgadza się z oceną Jarosława Marka Rymkiewicza, iż Polacy "za szybko i za łatwo przebaczyli". "Nie podzielam tej opinii. Konieczna jest jednak uczciwa polityka historyczna, a nasze relacje muszą zawsze opierać się na historycznej prawdzie. Dotyczy to także odpowiedzialności za II wojnę światową i za miliony ludzi, którzy m. in. zginęli w niemieckich obozach koncentracyjnych".
Wyjaśniając stanowisko Polski w kwestii uchodźców, Duda powiedział, że należy pomagać tym, którzy znaleźli się w potrzebie. "Potrzebna jest europejska solidarność" - podkreślił, zastrzegając, że każdy kraj powinien brać udział w tej pomocy zgodnie ze swoimi możliwościami. Wskazał na możliwość napływu do Polski uciekinierów z Ukrainy.
Prezydent potwierdził, że jest przeciwnikiem rychłego wejścia Polski do strefy euro. Polski złoty jest jego zdaniem "zderzakiem" gospodarki. "Kryzys euro jeszcze się nie skończył" - zauważył. Jak podkreślił, należy zaczekać na zakończenie kryzysu i na wzrost poziomu życia w Polsce. Jego zdaniem o przyjęciu przez Polskę euro powinno zdecydować referendum.
Pytany o krytyczną ocenę wypowiedzi Bronisława Komorowskiego ws. Jedwabnego, Duda wyjaśnił, że jedynie komentował słowa swego poprzednika, który powiedział, iż "naród ofiar bywał też sprawcą". "Taka ocena całego narodu jest obraźliwa i nieprawdziwa" - podkreślił prezydent. Jak dodał, "istnieli także źli i podli ludzie, ale były to wyjątki".
Duda zapewnił, że realizacja jego obietnic wyborczych nie doprowadzi do wzrostu zadłużenia państwa. "Nikt nie mówi o większych długach. Mówimy o tym, że należy skierować gospodarkę na ścieżkę wzrostu, m. in. przez podniesienie standardu życia" - wyjaśnił prezydent.
Nawiązując do zapowiedzi obniżenia wieku emerytalnego Duda podkreślił, że liczą na to miliony jego rodaków. "Naród powinien móc się wypowiedzieć" - zaznaczył, wyrażając nadzieję, że Senat wyrazi zgodę na planowane na 25 października referendum.