Jak daleko można się posunąć, szukając reklamowego rozgłosu? Właśnie przekroczono kolejną granicę przyzwoitości.
Historię Polski można pisać także zdjęciami. Zwłaszcza w czasach, gdy obraz zdominował słowo. I bardzo łatwo go przywołać na ekran. Każdy ma przed oczami co najmniej kilkadziesiąt takich fotografii. Człowiek niesiony na drzwiach w grudniu 1970, kwiaty na bramie stoczni 10 lat później, „Czas apokalipsy” z 13 grudnia, biały marsz po zamachu na Jana Pawła II czy demonstranci z Lubina, którzy gdzieś biegną, niosąc ciężko rannego Michała Adamowicza, ofiarę strzałów ZOMO. To właśnie zdjęcie – ikonę stanu wojennego – postanowiła wykorzystać jedna z agencji reklamowych do promocji… wódki. Na profilu fanów ekstra żytniej w historyczną fotografię wmontowano markę mocnego trunku i podpis: „Kac Vegas? Wieczór kawalerski wymknął się spod kontroli. Ale to nie wina Żytniej, prawda?”. Ktoś powie, że tego typu wybryk na jednym z reklamowych profili, niewsparty spotami czy billboardami, nie ma większego znaczenia. Błąd. Profil obserwuje ok. 26 tys. internautów. 18 sierpnia obejrzało go zapewne setki tysięcy. Mem (czyli najpopularniejsza obecnie forma komunikacji w sieci, polegająca na opatrzeniu ściągniętego z zasobów zdjęcia zabawnym podpisem) dość szybko usunięto, ale niczym wirus już zdążył zainfekować internet.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko