Do Lichenia zjechali miłośnicy tradycyjnej liturgii z całej Polski. Ćwiczą się w śpiewie, służbie ołtarza i celebracji Mszy swoich rodziców i dziadków.
Jest rano, z kościoła św. Doroty w Licheniu dochodzą śpiewy: najpierw „Kiedy ranne wstają zorze”, później stare polskie pieśni nabożne. Nic dziwnego, w końcu to sanktuarium ma bardzo polski, ludowy charakter. Jednak gdy wchodzę do środka, widzę coś niecodziennego. Ksiądz, ubrany w rzadko dziś wykorzystywany ornat skrzypcowy, stoi przodem do ołtarza, ale jednocześnie tyłem do wiernych. Gdy wierni przestają śpiewać, odwraca się do nich i odmawia modlitwy po łacinie. – To tzw. polska Msza, w jakiej często uczestniczyli nasi dziadkowie i babcie. Czyli Msza św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, ale ze śpiewem ludowym zamiast chorału – tłumaczy mi później wysoki chłopak, który brał udział w liturgii. – „Polska Msza” to dowód na to, że i stara liturgia miewała lokalną specyfikę – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stefan Sękowski