Nie mógłby tego zrobić, gdyby wcześniej PO nie ignorowała obywatelskich projektów podpisanych przez 6 mln Polaków.
21.08.2015 09:25 GOSC.PL
Prezydent Duda nie jest prezydentem wszystkich Polaków, tylko marionetką prezesa Kaczyńskiego - grzmi z oburzenia Tomasz Lis, a za nim podąża cała armia krytykantów wczorajszej decyzji Andrzeja Dudy. Prezydent zapowiedział, że uszanuje decyzję swojego poprzednika, jednak skieruje do Senatu wniosek o rozpisanie na dzień wyborów parlamentarnych (niższe koszty referendum) kolejnego referendum - ws. lasów państwowych, wieku emerytalnego i wieku szkolnego.
Lis zarzuca, że to serwilizm wobec partii, z której prezydent się wywodzi. I rzeczywiście, decyzja prezydenta wpisuje się w kampanię wyborczą PiS. Przecież to właśnie Beata Szydło skierowała do Kancelarii Prezydenta RP wniosek o dopisanie tych pytań do wrześniowego referendum. Ponadto decyzja Dudy stawia PO (która kontroluje Senat) pod ścianą: jeśli zgodzą się na prośbę prezydenta, strzelą w łeb dotychczasowej polityce własnej partii, jeśli wniosek odrzucą - po raz kolejny pokażą, że obywatele są im potrzebni tylko do płacenia podatków. I tutaj leży klucz do całej sytuacji, którego Tomasz Lis i reszta prorządowych sympatyków dziennikarskich udaje, że nie widzi: Pytania, które mają znaleźć się w proponowanym przez Dudę referendum nie są wymysłem prezydenta czy prezesa Kaczyńskiego, ale pochodzą z obywatelskich, oddolnych inicjatyw. Wnioski o rozpisanie referendum z tymi pytaniami podpisało w sumie 6 mln Polaków!
Jeśli czwartkowe orędzie prezydenta ws. referendum jest korzystne dla PiS, to dzieje się tak tylko na życzenie PO. Gdyby wcześniej PO nie ignorowała obywatelskich projektów skierowanych do Sejmu przez 6 mln Polaków, dziś sprawy w ogóle by nie było. Referendalna pułapka, którą były prezydent Komorowski i PO zastawili na Dudę, dziś odwraca się przeciw Platformie. Kto dołki kopie, ten sam w nie wpada. W takiej sytuacji można już tylko przypuścić w mediach frontalny atak na prezydenta. A pamięć bywa krótka: nie było takiego samego oburzenia, gdy referendum z kapelusza wyciągał Bronisław Komorowski, a rząd i cała PO ze wszystkich sił go w tym wspierała. Pomimo, że był to środek kampanii wyborczej, a pytania (np. to, czy chcesz mieć szanse w starciu ze skarbówką), były czysto populistyczne i w żaden sposób nie wynikały z inicjatywy obywatelskiej.
Wojciech Teister