Kompromitacja. Zastrzelony elektryk - ofiara kaca

Po tym, co zaprezentowali na FB administratorzy odpowiedzialni za profil jednej z polskich wódek, powraca pytanie, czy aby całkowity zakaz reklamowania alkoholu nie jest dobrym pomysłem.

Administratorzy fanpage'a Żytniej Extra zafundowali internautom widowisko, jakiego dawno nie było. Zamieścili na swoim profilu zdjęcie ofiary milicji z komentarzem sugerującym, że jest to ofiara... kaca po wieczorze kawalerskim. W sieci zawrzało, specjaliści od marketingu i kreowania wizerunku pukają się w głowę - donosi branżowy portal Wirtualne Media.

Wykorzystane zdjęcie zostało zrobione 31 sierpnia 1982 roku. Prezentuje niesionego przez kolegów elektryka z zakładów w Lubinie. Mężczyzna zmarł w szpitalu w wyniku tych ran.

Wpis oburzył m.in. Mikołaja Nowaka (new media manager "Faktów" TVN). Zrobił screena nim zdjęcie zostało usunięte i udostępnił je na Twitterze.

Administratorzy fanpage'a Żytniej Extra przeprosili: "Pragniemy podkreślić, że publikacja takiej fotografii nie była wynikiem braku szacunku, a naszej nieświadomości. Popełniliśmy błąd i teraz za niego przepraszamy".

Jednak specjalistom trudno uwierzyć w zapewnienia o fatalnej pomyłce, gdyż wcześniejsze posty także odnoszą się do wydarzeń z lat 70. i 80. - Bazują na swoistym sentymencie, wspomnieniach tamtego okresu - komentuje dla wirtualnemedia.pl Anna Robotycka, partner zarządzająca w agencji FaceAddictd.

W kontekście tego typu wybryków powraca pytanie, które stawiają chociażby biskupi polscy: czy aby w Polsce nie powinno się całkowicie zakazać reklamy alkoholu. W liście odczytanym w kościołach 2 sierpnia bp Tadeusz Bronakowski zwracał uwagę: "Na wychowanie w trzeźwości mają ogromny wpływ środki społecznego przekazu. Telewizja i Internet nie powinny być wypełnione reklamą alkoholu". Pisał też, że "Na reklamę alkoholu w mediach tradycyjnych wydaje się co roku prawie 400 milionów złotych. To jest wielka manipulacja, przez którą spożycie piwa wzrosło z 30 litrów w latach ’90, do około 100 litrów na osobę obecnie".

Biskup Bronakowski przypomniał, że w Polsce żyje około 800 tys. osób uzależnionych, od 2,8 do 3,3 mln pije ryzykownie i szkodliwie, prawie 11 tys. Polaków umiera rocznie od picia legalnego alkoholu.

Było kiedyś takie powiedzenie: "Wódka lepsza od chleba, bo gryźć nie trzeba". Żarty żartami, ale "Rzeczpospolita" przedwczoraj pisała, że w Polsce alkohol łatwiej kupić niż chleb. W kraju jest 250 tys. punktów sprzedaży alkoholu, wiele jest czynnych całą dobę. Samorządy wprowadzają powoli limity - donosiła "Rzeczpospolita". Biskup Tadeusz Bronakowski także zwrócił uwagę na ten problem. "Tylko w 2013 r. samorządy udzieliły ponad 141 tysięcy zezwoleń na sprzedaż alkoholu. W Polsce jeden punkt przypada na 250 mieszkańców. Każdy taki punkt to więcej przemocy domowej, to więcej śmiertelnych wypadków samochodowych, to więcej gwałtów, więcej chorób, każdy taki punkt, to więcej przegranych ludzi. Światowa Organizacja Zdrowia wskazuje, że zamknięcie jednego punktu sprzedaży na 1000 mieszkańców obniża prawdopodobieństwo skrajnej przemocy wobec dzieci o 4 procent" - podkreślał.

Być może zatem władze powinny poważnie rozważyć kwestię całkowitego zakazania reklamy alkoholu w mediach. Całkiem możliwe, że biorąc pod uwagę "kreatywność" speców od alkoholowego marektingu, rozwiązanie nie byłoby takie złe także dla samej branży.

Wykorzystaniem zdjęcia oburzony jest też IPN. Kamila Sachnowska, zastepca dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN poinformowała w oświadczeniu, że do producenta wysłane zostały już materiały edukacyjne, które pozwolą mu uzupełnić brakującą wiedzę, by w przyszłości ustrzec się podobnych gaf.

Przeczytaj także:

« 1 »

jad