Czy Cud nad Wisłą to cud?

Pan Bóg dyskretnie zostawił bilecik dla wierzących, żeby wiedzieli, jakie siły tam się naprawdę starły.

W II Rzeczpospolitej 15 sierpnia obchodzono jako wielki triumf oręża polskiego, ale towarzyszyło temu też przekonanie o interwencji nadprzyrodzonej w trakcie bitwy, zwłaszcza, że data była znacząca – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Po wojnie bitwa znikła i jej nie było. Raz dlatego, że łupnia dostał bratni Związek Radziecki, a dwa – że data była znacząca – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Po upadku komunizmu wiktoria warszawska powróciła, ale przybyło takich, co – choć przecież istnieją – nie wierzą w cuda. Bitwa warszawska coraz częściej jest więc przedstawiana wyłącznie jako szczęśliwy splot okoliczności, jako wynik dobrego dowodzenia naszych, albo jako wynik złego dowodzenia tamtych. Tu łączność zerwana, tam manewr oskrzydlający, tu wysokie morale, tam zbytnia pewność siebie. I tak dalej.

To wszystko prawda. Bitwa warszawska, zdaje się, nie była cudem zawieszającym prawa natury. Pod bolszewikami nie rozstąpiła się ziemia, nad polem bitwy nie pojawił się anioł z gorejącym mieczem. Tylko że brak dostrzegalnych rzeczy nadnaturalnych w jakimś wydarzeniu nie wyklucza zaangażowania sił niebieskich. Mało tego – siły niebieskie zdają się unikać ostentacji, gdy nie uznają jej za konieczną. Bóg ma za to, jak się zdaje, upodobanie w symbolach, w subtelnych znakach, czytelnych dla tych, którzy są w nie bezpośrednio zaangażowani, a dla innych to już niekoniecznie.

Jednym z takich znaków bywa (choć też niekoniecznie) czyjaś data śmierci. Wielu świętych umierało w nieprzypadkowym momencie – jak choćby Jan Paweł II (pierwsza sobota, wigilia święta Miłosierdzia Bożego). Ale dla sceptyka to jest, oczywiście, przypadek. Takich „przypadków” jest szczególnie wiele 15 sierpnia lub w wigilię tej uroczystości. Tego dnia, lub poprzedzającego, zmarło wielu świętych i błogosławionych, którzy szczególnie ukochali Maryję – na przykład św. Jacek i św. Maksymilian Kolbe.

Bóg przez takie rzeczy coś sygnalizuje, a już na pewno to, że wszystko na świecie jest pod Jego kontrolą. Wie o wszystkim i choćby człowiek siedział w bunkrze głodowym, nie jest sam. I Bóg w stosownym czasie „odda mu wieniec chwały”. Tym bardziej niemożliwe jest, żeby Bóg obojętnie patrzał na zmagania narodu z potwornym systemem, który chciał „rozszerzyć swoje błędy na cały świat” (jak o nadchodzącej Rosji bolszewickiej zapowiedziała Maryja w Fatimie). Jak wiemy, sowieckie błędy za dwie dekady ciężko zranią Polskę – ale to jeszcze nie teraz. Teraz – w 1920 roku – Polska dopiero wstawała z kolan. Gdyby wtedy została zagarnięta przez demoniczny system tworzącego się Imperium Zła, trudno przewidzieć, co by się stało. Ale Bóg przecież wiedział, co mogło się stać. Więc pozwolił Polakom zwyciężyć. I dyskretnie zostawił bilecik dla wierzących, żeby wiedzieli, jakie tam siły się naprawdę starły. Na bileciku widnieje data: 15 sierpnia.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak