Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego.
Szkolna wycieczka. Dziewczyna wyraźnie spowalnia resztę. Nic dziwnego. Plecak ma podejrzanie wielki. Co tam nosi? Sprawa wyjaśnia się na noclegu, gdy wyciąga z plecaka... poduszkę. Po co jej poduszka? Bez niej niby nie potrafi zasnąć. Wiele to może i nie waży, ale podczas wędrówki każdy kilogram takich „niezbędnych” rzeczy ciąży... Sytuacja ta przypomina mi się, gdy słucham dzisiejszej Ewangelii. „Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego” – mówi Jezus. Ale wejdzie? Nie ufając zbytnio tłumaczeniu, zaglądam do innych przekładów. Wszędzie z grubsza tak samo. Z kłopotami, ale jednak wejdzie. Uf... Bogactwo nie uniemożliwia zbawienia. Co za ulga. Wszak na tle przybywających do Europy imigrantów jestem obrzydliwie bogaty! Mam mieszkanie, samochód i konto w banku. Ale zaraz potem przychodzi refleksja: a jeśli bogactwo jednak utrudnia wejście do królestwa... W czasie swojej ziemskiej wędrówki do domu Ojca nosimy ten balast bogactwa w naszych torbach, torebkach, walizkach i plecakach. Bo wydaje się nam, że bez niego ani rusz. A może jednak nie warto się tak męczyć?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura