Skrajnie lewicowe tureckie ugrupowanie Rewolucyjny Front-Partia Wyzwolenia Ludu (DHKP-C) twierdzi w oświadczeniu na swej stronie internetowej, że to jedna z jego członkiń dokonała w poniedziałek zamachu na konsulat USA w Stambule.
W oświadczeniu nazwano Stany Zjednoczone "wrogiem narodów Bliskiego Wschodu". Kobietę atakującą ambasadę określono w oświadczeniu jako "rewolucjonistkę" walczącą z "uciskiem amerykańskim", zapowiedziano dalszą walkę do czasu "oczyszczenia Turcji z wszystkich amerykańskich baz".
Wcześniej biuro burmistrza Stambułu (największego miasta w Turcji) informowało, że konsulat USA ostrzelały w poniedziałek dwie kobiety, z których jedna została ranna podczas wymiany ognia z policją i zatrzymana.
Turecka agencja Anatolia powołująca się na źródła policyjne podała, że zatrzymana to 51-letnia Hatice Asik, która należy do lewackiej DHKP-C. Wg agencji kobieta trafiła do szpitala, a druga jest poszukiwana.
Tureckie media informowały początkowo o dwójce napastników, którzy w godzinach rannych otworzyli ogień przed budynkiem amerykańskiego konsulatu.
Władze tureckie o zamach na konsulat USA podejrzewały DHKP-C. Ugrupowanie to jest uznawane za organizację terrorystyczną przez Turcję, Stany Zjednoczone i Unię Europejską. Jest odpowiedzialne za wiele zamachów bombowych, w tym za atak na budynek ambasady amerykańskiej w Ankarze w 2013 roku. DHKP-C działa w Turcji od końca lat 70. XX wieku.
Do poniedziałkowego ataku na amerykański konsulat doszło kilka godzin po wybuchu bomby na posterunku policji w Stambule, w wyniku czego 10 osób zostało rannych, w tym trzech funkcjonariuszy policji. W strzelaninie, która wywiązała się po ataku, zginęło dwóch napastników i policjant.
Dotychczas nikt nie przyznał się do ataku na policyjny posterunek. Według agencji AFP, która powołuje się na anonimowego urzędnika, władze tureckie o przeprowadzenie ataku podejrzewają Partię Pracujących Kurdystanu (PKK).