Andrzej Duda w odniesieniu do wiary jest politykiem bardziej amerykańskim niż europejskim - ocenił w rozmowie z PAP redaktor naczelny kwartalnika "Fronda Lux" Mateusz Matyszkowicz. Przypomniał, że prezydent sam określa się mianem "człowieka wiary".
Matyszkowicz zwrócił uwagę, że podczas kampanii wyborczej Andrzej Duda "był przedstawiany i sam siebie przedstawiał jako katolika, co było entuzjastycznie witane przez wielu wiernych". "Bardzo ważne może okazać się, że Duda deklaruje się jako wierzący i przywiązany do tradycyjnych form religijności. Wielokrotnie używa słów: +wierzę+, czy +duchowy+. Określił się sam mianem +człowieka wiary+. Jako polityk reprezentuje w tym względzie model o wiele bardziej amerykański niż europejski" - powiedział.
"Warto zwrócić uwagę, że katolicyzm Andrzeja Dudy jest bardzo polski i to w tym kontekście należy rozumieć także dominację wątków społecznych w jego pierwszych wypowiedziach. Rezultatem silnego wpływu Kościoła na prawą stronę polskiej sceny politycznej jest jej charakter prosocjalny i solidarystyczny, przez co w sferze gospodarczej prawica częściej może znaleźć wspólny język z lewicą niż z liberalnym centrum. W swoim orędziu inaugurującym prezydenturę Duda na pierwszych miejscach wymienił więc obniżenie kwoty wolnej i problem niedożywienia w Polsce" - ocenił Matyszkowicz.
Zwrócił uwagę, że zarówno w ramach inauguracji prezydentury Dudy, jak i końca kadencji Bronisława Komorowskiego widać "mocne włączenie katolickiej liturgii". "To dość wyraźnie wychwytywany trend: wybór Dudy był niewątpliwie związany z konserwatywną korektą preferencji wyborców" - ocenił redaktor naczelny "Frondy Lux".
Matyszkowicz zwrócił uwagę, że podczas mszy św. w intencji Dudy w swojej homilii prymas Polski odwołał się do pojęcia dobra wspólnego i cytował papieża Franciszka, który nazywa je "doskonałą miłością". "Jeśli Dudzie uda się wpisać w ten język, to zdoła przekroczyć redukowanie postawy społecznej katolików wyłącznie do spraw bioetycznych i znajdzie podstawę do dialogu z niewierzącymi. Do zasklepienia pozostanie także wiele podziałów między samymi katolikami - wystarczy przywołać chociażby protesty przeciw mszy dziękczynnej zamówionej przez środowisko Komorowskiego" - powiedział.
W ocenie redaktora naczelnego kwartalnika "Fronda Lux", w kontekście rozpoczynającej się prezydentury Dudy warto spojrzeć na krajobraz polityczny ukształtowany w ostatnich latach, kiedy głos ludzi Kościoła był - jak powiedział - albo lekceważony albo często traktowany z dystansem.
"Przypomnijmy w tym miejscu Donalda Tuska, który powiedział, że nie będzie klękał przed księżmi, oraz Bronisława Komorowskiego, który deklarował, że nie będzie prezydentem naszych sumień. Poczucie wielu katolików było takie, że prezydent nie reprezentuje tych poglądów moralnych i społecznych, których oni by oczekiwali" - powiedział ekspert.
Z kolei - jak uważa - Dudzie udało się podczas kampanii prezydenckiej przekonać do siebie większość wyborców mimo deklarowanego sprzeciwu wobec in vitro. Biorąc pod uwagę deklarowane wysokie poparcie dla tej procedury medycznej wśród Polaków, co pokazywały sondaże opinii, w maju zagłosowali na niego także ci, którzy są zwolennikami sztucznego zapłodnienia - zwrócił uwagę Matyszkowicz.
W jego ocenie Andrzej Duda byłby "wymarzonym dla Kościoła" prezydentem, gdyby potrafił uzasadnić swoje wybory, w większości zapewne zgodne z nauczaniem Kościoła, "językiem nie teologicznym, czy też pochodzącym spoza sfery wiary".
Jego zdaniem w takiej sytuacji można byłoby mówić o nowej jakości w polskim życiu publicznym. "Jeżeli Andrzej Duda będzie potrafił uzasadnić veto dla, powiedzmy, nowelizacji ustawy w sprawie in vitro lub działań związanych z konwencją antyprzemocową, argumentami pochodzącymi spoza rezerwuaru argumentów Kościoła, to będzie ciekawą wartością w polskim życiu publicznym" - podkreślił.
W opinii Matyszkowicza, kadencja Dudy będzie też "ciekawą próbą dla polskiego dyskursu publicznego, którego jednym z ważniejszych tematów jest obecnie to, czy wyrażanie przez hierarchię katolicką pewnych preferencji dla decyzji politycznych jak na przykład prawodawstwa w sprawie in vitro jest naruszeniem reguł demokratycznych czy nie". "Polska potrzebuje jakiegoś swojego rozwiązania" - podkreślił redaktor naczelny "Frondy Lux".
Jego zdaniem kluczowym pytaniem na dziś jest to "w jaki sposób pogodzić demokratyczne procedury i oddzielenie Kościoła od państwa z faktem, że znaczna część społeczeństwa to katolicy i tym, że znaczna część wybieranych polityków to także katolicy, czyli ludzie, którzy powinni się nauką Kościoła kierować."
Z tego też powodu - jak mówił - na prezydencie spoczywa odpowiedzialność, w jaki sposób to pogodzić tak, aby nie ranił i nie naruszał praw tych osób, które z nauka katolicką się nie zgadzają. "Czyli w jakim stopniu Andrzej Duda pozostanie wierzącym katolikiem a jednocześnie politykiem, który potrafi uzasadnić swoje decyzje argumentami pochodzącymi spoza sfery religijnej" - powiedział.
Matyszkowicz spodziewa się, że najbliższe miesiące poprzedzające wybory parlamentarne "będą obfitowały w próby antagonizowania prezydenta z Platformą Obywatelską, która w ostatnim czasie próbuje lansować się jako partia laickiego centrum".
Według niego "skręt Platformy w lewo i zainteresowanie tematami zarezerwowanymi dotychczas dla lewicy obyczajowej jest bardzo wyraźne". Nie wyklucza, że być może PO "będzie próbowała coś ugrać m.in. na tym, że będzie poruszała różne kontrowersyjne tematy społeczne, chcąc zagonić katolickiego prezydenta w kąt". "Jeżeli Duda sobie z tym poradzi i będzie potrafił przekonać do swoich racji nie tylko katolików, ale też ludzi, którzy są daleko od Kościoła to będzie zwycięstwo i jego osobiste i demokracji" - podsumował.