Jezus Chrystus pozwala nam rozpoznać własny grzech i wydać mu wojnę. Przebacza nasze przewinienia i daje łaskę pokuty.
Jeszcze o sumieniu. Jego priorytet dotyczy wszystkich organizmów społecznych i politycznych, na czele z państwem jako takim – niezależnie od ustroju. I nie chodzi tu o jakiekolwiek „manipulacyjne” wprowadzanie bocznymi drzwiami teokracji (ani o tradycjonalistyczne resentymenty, fundamentalistyczne ciągoty itp. itd. z długiej litanii tego, czego „nie lubi” albo i nienawidzi współczesna liberalna demokracja). Priorytet sumienia w przestrzeni państwa (praw, którymi jest ono rządzone) nie oznacza, że politycy muszą biegać do kościołów (czego tak bardzo obawiają się te postoświeceniowe systemy, które często skrajnie sekularyzycyjnie albo i ateistycznie pojmują neutralność światopoglądową państwa). Nie. Wystarczy, że państwo zrezygnuje z roli boga-wychowawcy o najwyższym autorytecie. I wystarczy, że jego funkcjonariusze spojrzą dalej, niż sięgają ich własne ego, pycha władzy, sondaże i najbliższe wybory. Choćby tylko, i aż, w głębię tajemnicy wszechstronnie rozumianego człowieczeństwa, a tym samym tajemnicę bytu… Z pokorą, z wolą szukania wspólnej nam prawdy. To już będzie służba sumieniu.
Bo przy wszystkich bezdyskusyjnych pożytkach demokracji, z jej zasadą większości, podstawowe pytanie o etyczne fundamenty prawa pozostaje otwarte. Czy nie ma aby takich zasad, które są prawem z samej swej istoty, nieodwołalnie, i żadna decyzja „większościowa” tego nie zmieni, ba, musi je ona respektować? A inne „prawa” czyż nie pozostaną bezprawiem, choćby je afirmował legalnie wybrany parlament? Skąd to, kto to ustala, kto za tym stoi? Nie nauka, nie technika, nie sama tradycja, nie autonomiczna etyka jednostki, nie suwerenna mądrość państwa. Ten potencjał „ustawodawczy” i tę moc nie do podważenia ma tylko jedna siła: sumienie człowieka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Jerzy Szymik