Dawno temu, gdy dzieci były małe, zalecenia, by „w dziecku budzić pasje”, traktowało się dość protekcjonalnie. Ot, mądre gadki specjalistów.
Obecnie, gdy dzieci z każdym dniem są starsze i świat otwiera się przed nimi otworem, a ten otwór nie zawsze jest jasny i czysty, zalecenia o „pasjach dziecięcych” zaczynają się jawić jako objawienie. Tylko co zrobić, by rzeczywiście te pasje obudzić. I czy... da się tak budzić odgórnie: ojcowsko i macierzyńsko? Przecież to, co może nam, rodzicom, wydawać się pasjonujące, niekoniecznie zostanie zaakceptowane przez dziecko. Dobry przykład z muzyką. Nie każde, nawet najbardziej zdolne dziecko pokocha gamy i pasaże. I co z tego, że będzie grzecznie chodzić na zajęcia, jeśli tego nie uzna za „własne”? Być może nawet za kilka lat dziecko podziękuje za lekcje i rodzicielski wysiłek. Jednak nie o to chodzi w dziecięcej pasji. Nie mylić dziecięcych pasji z tzw. zajęciami dodatkowymi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska