Tego miejsca w Londynie nie odwiedzają turyści. A zasługuje ono ze wszech miar na pamięć i… modlitwę. Tyburn – przez kilka wieków stała tam szubienica, na której ginęli katoliccy męczennicy. Dziś trwa tu nieustanna adoracja.
Czasem ogarnia mnie złość, że my, katolicy, nie znamy dobrze historii własnego Kościoła i dlatego nie potrafimy jej bronić. Częściowo to owoc coraz bardziej nachalnej medialnej propagandy, skutek przedziwnej niechęci zachodniej kultury do własnych korzeni, czyli do Kościoła. Część prawdy to pewnie i to, że my, katolicy, nie piszemy dobrych książek i nie kręcimy filmów promujących naszych bohaterów, nie bronimy się przed kłamliwymi informacjami. Poprawność polityczna każe wciąż przepraszać za kilka ciemniejszych kart historii Kościoła i zabrania mówić o tych jasnych, których jest nieporównywalnie więcej. Dość marudzenia, do rzeczy! Będąc kiedyś w Londynie, wybrałem się, by odnaleźć to miejsce. Trzeba wysiąść na stacji metra Marble Arch (nazwa pochodzi od brzydkiego marmurowego łuku triumfalnego, stojącego na północno-zachodnim rogu Hyde Parku). Nieopodal znajduje się słynny Speakers’ Corner, który dziś przyciąga raczej wariatów niż mówców. Szkoda czasu na tę wątpliwą atrakcję. Lepiej skierować swoje kroki wzdłuż Bayswater Road biegnącej brzegiem Hyde Parku. W rzędzie kamienic zauważymy dyskretnie wtopiony między budynki kościół i klasztor – Tyburn Convent. Od prawie stu lat żyją i modlą się tutaj benedyktynki od adoracji Najświętszego Serca Jezusa. To oaza ciszy, skupienia. Zawsze jest tu wystawiony Najświętszy Sakrament, przed którym dwie siostry trwają na adoracji. To sanktuarium angielskich męczenników, zamordowanych w latach 1533–1681 za wierność Kościołowi katolickiemu. Na potężnej trójkątnej „królewskiej” szubienicy, zwanej Tyburn (nazwa dawnej wioski) albo Drzewem Tyburn, ginęło wielu zwykłych przestępców. Zginęła także ponad setka katolików wiernych swojej wierze. Drzewo śmierci zamienili w drzewo życia. Mała okrągła płyta na wysepce dla pieszych na ruchliwym skrzyżowaniu przypomina dokładne położenie szubienicy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz