W okolicach Nijmegen w Holandii od 21 do 24 lipca odbyła się kolejna 99. edycja "Vierdaagse" - czterodniowego marszu pieszego, w którym po raz 8. uczestniczył żołnierz Czarnej Dywizji - major Dariusz Huryń.
„De 4 Daagse” to największe tego rodzaju wydarzenie na świecie, z ponad wiekową tradycją (pierwszy taki marsz odbył się w 1908 roku, a od 1916 roku odbywa się w Nijmegen), które ma promować sport i ćwiczenia. Uczestnicy marszu mają za zadanie w ciągu 4 kolejnych dni pokonać pieszo określony dystans od 120 km do 200 km, a odległość trasy zależy od wieku. W tym roku w marszu uczestniczyły ponad 43 tys. osób z kilkudziesięciu krajów, w tym około 5 tys. żołnierzy.
- Mimo że impreza ta nie jest nastawiona na rywalizację sportową, za co nawet może grozić dyskwalifikacja, to indywidualne przygotowanie ma kluczowe znaczenie i powinno być realizowane z dużym wyprzedzeniem. Treningi to długotrwałe marsze w sprzyjających oraz niekorzystnych warunkach atmosferycznych, ciągłe testowanie ubrań oraz zachowania własnego organizmu. Wysokie temperatury to głównie walka z odwodnieniem i opuchniętymi stopami, a w deszczowe dni to równowaga między ochroną przed deszczem i utratą ciepłoty ciała. Trzeba pamiętać o równomiernym rozłożeniu wysiłku na wszystkie 4 dni - opowiadał mjr Huryń.
Dla żołnierzy jest ustanowiona oddzielna kategoria - mają pokonać w umundurowaniu dystans 4 x 40 km z plecakiem obciążonym powyżej 10 kg. Jest to skrupulatnie sprawdzane na trasie marszu, o czym przekonało się kilku żołnierzy, których zdyskwalifikowano w ciągu jednego dnia. Prawdopodobnie zapomnieli, że konsumowane jedzenie i napoje obniżają wagę plecaka. Oprócz żołnierzy maszerujących w grupach można spotkać policję, skautów, straż miejską oraz adeptów szkół wojskowych i policyjnych.
- W przyszłym roku znów będę chciał się podczas 100. edycji marszu zmierzyć z 160 km trasy i po raz kolejny przejść ją w mundurze żołnierza Wojska Polskiego, reprezentując 11. Lubuską Dywizję Kawalerię Pancerną. Wielokrotnie w czasie marszu spotkałem się z ludźmi, którzy rozpoznawali flagę Polski, jak również odznakę rozpoznawczą dywizji, kojarząc ją z 1. Polską Dywizją Pancerną dowodzoną przez gen. Stanisława Maczka, która w 1944 roku przyniosła wolność dla mieszkańców Holandii - podsumował mjr Huryń.
chor. Rafał Mniedło