Zakończyła się kilkumiesięczna akcja ewakuacji 244 chrześcijan z Aleppo, którą osoby różnych wyznań i poglądów zorganizowały we współpracy z rządem Belgii.
Po przyjeździe do tego kraju, gdzie mieszka już ok. 5,5 tys. innych Syryjczyków, będą oni mogli uzyskać status uchodźcy. Dotąd informację tę trzymano w tajemnicy ze względu na bezpieczeństwo i powodzenie prowadzonej akcji humanitarnej.
Poruszeni dramatyczną sytuacją ludności chrześcijańskiej w Aleppo Belgowie zaryzykowali pomoc i odnieśli sukces. W sumie siedem grup zostało przerzuconych korytarzem lądowym, szerokim na kilkaset metrów. Była to ostatnia szansa, żeby opuścić miasto. Urzędnicy belgijscy umożliwili uciekającym przekroczenie granicy syryjsko-libańskiej, a po przybyciu do Bejrutu ambasada Belgii przyznała im wizy, dzięki czemu mogli wsiąść do samolotu i odlecieć do Brukseli. Za bilety zapłacili sami lub dzięki otrzymanej pomocy.
Rząd belgijski poinformował o całym przedsięwzięciu podczas konferencji prasowej. Wzbudziło ono podziw, ale też krytyki, szczególnie gdy chodzi o kryterium wyboru. Pytano, dlaczego inicjatywa objęła tylko chrześcijan. „Ci ludzie są ratowani nie dlatego, że są chrześcijanami, ale dlatego, że są wśród najsłabszych w tej wojnie domowej” – odpowiedział belgijski sekretarz stanu ds. migracji Theo Francken. Również przedstawicielka ONZ nie widzi problemu w priorytetowym wyborze wyznawców Chrystusa, zwracając uwagę, że to właśnie oni najbardziej cierpią w konflikcie syryjskim. W Aleppo było ich 160 tys., a pozostało mniej niż 55 tys. – podkreślają władze Belgii.