„Rozbijcie namioty i zróbcie tu oazę!” – powiedział Jan Paweł II do ks. Blachnickiego po wyborze na papieża. Pomysł, wtedy, na miarę szaleństwa. Czy pierwsza rzymska oaza była iskrą, którą papież zapalił Kościół do Światowych Dni Młodzieży?
Na 300 Polaków, którzy mieli wziąć udział w pierwszej rzymskiej oazie, w Wiecznym Mieście pojawiły się 132 osoby. Reszta nie dostała paszportów. W tym ojciec Ruchu, ks. Franciszek Blachnicki. – Ta rzymska oaza była impulsem nie tylko dla Ruchu, ale dla całego Kościoła – mówi ks. Andrzej Madej. W 1979 r. oblat Maryi pojechał do Rzymu za Blachnickiego. – Ojciec nie dostał paszportu – mówi mi. – Do dziś go słyszę: „Andrzej, jedź za mnie!”. Aż się wyprostowałem. Oazowicze, świadkowie tamtych wydarzeń, spotkali się niedawno na Jasnej Górze. Niektórzy przekroczyli już siedemdziesiątkę, ale mają do dziś w oczach ten sam ogień, którym zarażał ich Blachnicki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Bątkiewicz-Brożek