Nie wiadomo, kto tu jest bardziej obdarowany: chrześcijanie z Syrii czy przyjmujący ich Polacy. I jedni, i drudzy płaczą, rzucają się sobie w ramiona, gdy ich opowieść o ucieczce z płonącego Damaszku dochodzi do progu nowego domu. W nowej ojczyźnie.
Duży dom. Duży ogród. Duży stół. Duża rodzina. Teraz już trzy rodziny. – Nie podsiadłem kogoś? – pytam po kolejnej zmianie miejsca. – Tu ciągle ktoś kogoś podsiada – Iza i Piotr Hermanowie śmieją się z nowej od kilku dni sytuacji. Śmieją się trochę przez łzy: i z bólu, gdy nowi członkowie rodziny opowiadają o życiu w zasięgu pocisków artyleryjskich, i ze szczęścia – że mają przywilej gościć ich pod swoim kawałkiem nieba.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina