Kpiny, a nie wyższa sprawiedliwość

Polska powinna wypowiedzieć jurysdykcję Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka w Strasburgu.

Dziś trybunał strasburski wydał kolejny skandaliczny wyrok. Uznał nim, że Włochy mają obowiązek prawnego uznawania związków osób tej samej płci. Nad Tybrem nie ma przepisów, formalnie uznających homozwiązki, jedynie w niektórych miastach utworzono ich rejestry. Trybunał uznał to za niewystarczające.

Kiepski jest ten europejski system kontroli przestrzegania praw człowieka. Owszem, jak się do Strasburga poskarży jakiś więzień, który ma za mało miejsca w celi, to trybunał pochyli się nad jego losem. I słusznie, bo skazaniec też człowiek i swoje prawa ma. Ale jak do Strasburga trafi sprawa większego kalibru, dotycząca np. aborcji, homozwiązków czy eutanazji, to sędziowie nie zawsze, ale często zajmują stanowisko w istocie wrogie prawom człowieka, dobru rodziny czy wolności religijnej.

Przykłady? Proszę bardzo?

  • Aborcja – trybunał niby przyznaje (bo co innemu mu pozostaje), że nie ma czegoś takiego, jak prawo do aborcji, ale jednocześnie konsekwentnie odmawia uznania, że prawo do życia generalnie i zasadniczo obejmuje także wszystkie dzieci nienarodzone. Macie w prawie krajowym aborcję na życzenie? Proszę bardzo, nie widzimy przeszkód!
  • Eutanazja - niedawno, bo 5 czerwca trybunał uznał, że państwo (Francja) może zagłodzić na śmierć pacjenta z minimalnym stanem świadomości.
  • Homozwiązki - patrz orzeczenie dzisiejsze.
  • Obecność krzyża w przestrzeni publicznej - w głośnej sprawie Lautsi przeciw Włochom trybunał opowiedział się najpierw przeciw obecności krzyża w szkole. Dopiero po polityczno-medialnej burzy szerszy skład sędziowski uznał, że krzyż może w szkole wisieć. Ale już uzasadnienie tego wyroku były mocno pokrętne i właściwie obrażające chrześcijan.

Nawiasem mówiąc, ta ostatnia sprawa to przykład, świadczący o tym, że trybunał strasburski jest ciałem bardziej politycznym niż prawnym, bo najpierw kieruje się antyreligijną ideologią, a następnie ulega naciskowi oburzonej opinii publicznej.

Być może po przełomie roku 1989, w sytuacji, gdy demokracja w Polsce raczkowała, międzynarodowy nadzór nad przestrzeganiem praw człowieka w naszym kraju mógł się wydawać potrzebny. Teraz jednak mamy sytuację, w której w sprawach przestrzegania praw człowieka w Polsce orzekać mogą sędziowie wydelegowani do Strasburga przez rządy państw, które z szacunku do praw człowieka nie słyną, np. Rosji, Turcji czy Azerbejdżanu. Czy tego naprawdę chcemy?

Nasz polski wymiar sprawiedliwości daleki jest z pewnością od ideału. Ale wierzyć, że ponad nim powinna być jakaś wyższa, strasburska sprawiedliwość, to już chyba tylko dowód na jakieś narodowe kompleksy.

Ja w taką wyższą sprawiedliwość nie wierzę. A w każdym razie nie tę ze Strasburga.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała

Jarosław Dudała

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.

Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały