Chcąc zrozumieć znaczenie papieskiej podróży do Ameryki Łacińskiej, trzeba pamiętać, że dla Franciszka jest to kontynent nadziei, po którym można oczekiwać nowych wzorców rozwoju powstałych z połączenia tradycji chrześcijańskiej, postępu obywatelskiego i technicznego – uważa watykański sekretarz stanu.
Przed rozpoczęciem podróży apostolskiej do Ekwadoru, Boliwii i Paragwaju, czyli najuboższych krajów Ameryki Południowej, kard. Pietro Parolin podzielił się swymi oczekiwaniami po podróży w wywiadzie dla watykańskiej telewizji (CTV).
Kard. Parolin zwrócił uwagę na gwałtowne przemiany, które zachodzą od kilkudziesięciu lat na tym kontynencie. W tym kontekście tamtejszy Kościół zdecydował się duszpasterskie nawrócenie i odnowę misyjności, dzięki czemu stał się również wzorem dla innych Kościołów na świecie.
„Taki jest wkład tego kontynentu i widzimy to również w nauczaniu Papieża. Wyrasta ono z dokumentu z Aparecidy, który w ten sposób został zaproponowany całemu Kościołowi powszechnemu – powiedział kard. Parolin w wywiadzie dla CTV. – Natomiast z politycznego punktu widzenia, powiedziałbym, że Amerykę Łacińską można postrzegać jako prawdziwe laboratorium. Testuje się w nim nowe modele demokracji, bardziej reprezentatywne, które dopuszczają do głosu te warstwy społeczne, które nie były w wystarczającym stopniu brane pod uwagę. Jest to poszukiwanie własnej drogi demokracji, uwzględniającej specyfikę tych krajów i otwartej na wszystkich; a zatem pluralizm, wolność i poszanowanie praw człowieka”.
kard. Pietro Parolin
Tomasz Gołąb /Foto Gość
Dwa lata po swej pierwszej wizycie w Ameryce Południowej, czyli pobycie w Rio de Janeiro na Światowych Dniach Młodzieży, papież jedzie do krajów borykających się z ogromnymi trudnościami i skutkami burzliwych wydarzeń z przeszłości. To faktycznie jednak pierwsza wizyta na tym kontynencie, przygotowana w całości zgodnie z życzeniem Franciszka. Poprzednia w Rio została przez niego "odziedziczona" po poprzedniku Benedykcie XVI.
To zarazem, jak zauważają watykaniści, kolejna wizyta zgodna z programem pontyfikatu Franciszka, odwiedzającego przede wszystkim kraje uważane za peryferyjne i pokonujące różne przeciwności. Dlatego dominuje opinia, że papież chce w ten sposób okazać im szacunek i wesprzeć na ich drodze.
Przedstawiciel papieskiej komisji ds. Ameryki Łacińskiej, cytowany przez portal Vatican Insider, zauważył, że "kiedy myśli się o tym kontynencie, na myśl przychodzą przede wszystkim Meksyk, Brazylia, Argentyna i Chile". Tak, jak w Europie papież nie odwiedził jeszcze Niemiec ani Wielkiej Brytanii, tak tam na razie nie wybiera się do największych gospodarczych potęg kontynentu - dodał.
Najbardziej znaczące jest zaś to, że na trasie pielgrzymki - najdłuższej od początku pontyfikatu - nie znalazła się jego ojczysta Argentyna, gdzie oczekują na niego miliony rodaków i gdzie czekać muszą co najmniej do przyszłego roku.
Wymiar polityczny tej wizyty - uważają komentatorzy - będzie równie ważny, jak duszpasterski. W każdym kraju papież zatrzyma się po około 48 godzin.
Pierwszym etapem będzie Ekwador. W niedzielę po południu tamtejszego czasu papież przybędzie do stolicy kraju, Quito. Przypomina się, że razem z Krakowem było to w 1978 roku pierwsze miasto wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W programie na ten dzień przewidziano jedynie ceremonię powitalną na lotnisku, gdzie czekać ma na Franciszka prezydent kraju Rafael Correa.
W poniedziałek Franciszek uda się do miasta Guayaquil. W miejscowym parku Samanes, jednym z największych w całej Ameryce Łacińskiej, odprawi mszę św. Po powrocie do Quito papież spotka się w Pałacu Prezydenckim z szefem państwa i odwiedzi katedrę.
Na wtorek zapowiedziano spotkanie Franciszka z biskupami Ekwadoru, mszę pod jego przewodnictwem i wizytę na uniwersytecie katolickim, gdzie wygłosi przemówienie. W środę Franciszek odwiedzi dom seniorów, prowadzony przez zakonnice, a następnie spotka się z duchowieństwem w narodowym sanktuarium maryjnym El Quinche.
Tego dnia papież rozpocznie też wizytę w Boliwii. Kraj ten, jak zauważają komentatorzy, to kolebka swoistej "teologii andyjskiej", jak nazywa się zbiór idei społecznych i haseł niesienia pomocy biednym, odległych jednak w pewnym stopniu zarówno od marksizmu, jak i od teologii wyzwolenia.
Do stolicy La Paz przybędzie Franciszek późnym popołudniem; od razu spotka się z prezydentem kraju Evo Moralesem i z innymi przedstawicielami władz. Wieczorem poleci do drugiego co do wielkości boliwijskiego miasta, Santa Cruz de la Sierra.
W czwartek na miejscowym placu odbędzie się papieska msza. Franciszek spotka się również z duchowieństwem. Szczególne zainteresowanie budzi zapowiedziane na godziny popołudniowe jego spotkanie z przedstawicielami światowych ruchów ludowych, których działalność skoncentrowana jest na walce z ubóstwem i społecznym wykluczeniem. Ich delegacje gościły w Watykanie w zeszłym roku, a był wśród nich wtedy - nie jako prezydent, lecz działacz ludowy - Evo Morales. Media odnotowały, że spodziewane jest też przybycie grupy działaczy gejowskich, należącej do tych ruchów.
To w czasie tego spotkania należy oczekiwać najbardziej społecznego wystąpienia papieża podczas całej pielgrzymki.
W piątek w Santa Cruz de la Sierra papież złoży wizytę w zakładzie karnym Palmasola, gdzie osadzonych jest prawie 3 tys. dorosłych i nieletnich. Z tego boliwijskiego miasta Franciszek odleci do Paragwaju - kraju, którym do roku 2012 rządził były biskup Fernando Lugo, usunięty przez parlament w rezultacie skandalu obyczajowego.
W stolicy Asuncion Franciszek spotka się z prezydentem Horacio Cartesem, a następnie z reprezentantami rządu i parlamentu. W sobotę odwiedzi szpital pediatryczny i odprawi mszę w sanktuarium maryjnym Caacupe. Na stadionie wygłosi przemówienie do przedstawicieli różnych grup obywatelskich. W stołecznej katedrze przewodniczyć będzie nieszporom z udziałem duchowieństwa.
Pobyt w Paragwaju zakończy spotkanie papieża z ubogą ludnością dzielnicy Nu Guazui, msza pod jego przewodnictwem przy sanktuarium wzniesionym w miejscu, gdzie Jan Paweł II kanonizował w 1988 roku Rocha Gonzaleza de Santa Cruz (1576-1628), jednego z twórców państwa jezuickiego w Paragwaju w XVI wieku, zamordowanego przez Indian. Franciszek spotka się także z młodzieżą.
W poniedziałek papież powróci do Rzymu.
Po raz pierwszy od wyboru w czasie całej podróży Franciszek będzie mówił w swym ojczystym języku hiszpańskim, co zapewne ułatwi mu bezpośredni kontakt z wiernymi. Będzie to jednak podróż niezwykle trudna ze względu na jej długość, intensywny program oraz nieobojętne dla zdrowia różnice w położeniu odwiedzanych miejsc.
"Wiemy, że niełatwa może być podróż z takimi różnicami wysokości, ale papież w ogóle się tym nie martwi i jest całkowicie przekonany, że da radę" - zapewnił watykański rzecznik ksiądz Federico Lombardi. Pytany przez dziennikarzy, czy w Boliwii Franciszek będzie żuł liście koki lub wypije herbatę z niej jako znane w tamtych stronach remedium na różnice wysokości, rzecznik odparł: "To jest możliwe". Przypomniał, że Franciszek chętnie pije znany w Ameryce Południowej napar mate. "Nie będę zaskoczony, ponieważ papież lubi stosować się do popularnych zwyczajów" - dodał ks. Lombardi.
Przy okazji przypomniano, że także Jan Paweł II pił podczas swej wizyty w Boliwii w 1988 roku herbatę z liści koki dla obniżenia skutków różnicy wysokości.
W papieskim orszaku będzie tylko jeden kardynał, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej Pietro Parolin. Zgodnie z nowym zwyczajem Franciszek zabierze w podróż szeregowego pracownika Watykanu; tym razem będzie to osoba zatrudniona w tamtejszej służbie zdrowia.
Radio Watykańskie /PAP