Litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza.
Ciekawe, kim byli owi ludzie chodzący za Jezusem. Sami pobożni, prawi i szlachetni? Podejrzewam, że całkiem sporo było wśród nich takich, których niejeden z nas nazwałby dziś draniami, kłamcami, oszustami czy nadętymi pyszałkami. Pewnie byli wśród nich i zdeprawowani, i zbyt głośni, i tacy, którzy bezmyślność z głupotą mieli wymalowane na twarzach. A Jezus ich wszystkich, czy prawie wszystkich, traktował nie jak obrzydliwych grzeszników, ale jak nie mające pasterza owce. No pewnie, taka owca bez pasterza zrobi czasem coś głupiego. Ale przecież nie ze złej woli. Po prostu nie wie, co i jak... Dziś chrześcijanie spotykają na swojej drodze podobnych ludzi. Nie samych pobożnych, prawych i szlachetnych. Ale może – zamiast łatwo potępiać – warto potraktować ich jak nie mające pasterza owce? To, co czasem wygląda na wyrachowane zło, bywa całkiem zwyczajnym zagubieniem. Trzeba tylko delikatnie pomóc, by na nowo odkryli właściwą drogę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura