Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.
Opuścić „dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole” może też oznaczać: znaleźć w życiu dla tego wszystkiego właściwe miejsce. Takie, by nie przesłonić tego, co najważniejsze. Czyli Jezusa. Przyjęcie takiej hierarchii nie oznacza, że musimy zignorować rodzinę i pracę. Przeciwnie. Jeśli kochasz swoich bliskich i chcesz ich szczęścia, musisz na pierwszym miejscu postawić Jezusa. Bo ty nie jesteś w stanie im tego wszystkiego zagwarantować. W interesie mojej żony jest to, by Jezus był dla mnie ważniejszy od niej. Dlatego muszę ją… opuścić! Obietnica za to „opuszczenie” jest piękna. Ktoś może powiedzieć, że chrześcijanie są zachłanni. To prawda. Ten apetyt na wieczne szczęście wlał w nasze serca Bóg. Umierający na krzyżu Jezus napisał testament. Własną krwią. Wynika z niego, że jesteśmy dziedzicami Jego królestwa. Czy można chcieć więcej?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szewczyk