Po fiasku negocjacji z Grecją na europejskich parkietach zapowiada się w poniedziałek najgorszy dzień od 2011 roku - podają agencje. Giełda w Atenach pozostanie zamknięta do przyszłego poniedziałku włącznie - podała grecka komisja papierów wartościowych.
Notowania spadły na otwarciu sesji na wszystkich parkietach, zwłaszcza zaś w krajach południa Europy. Indeks giełdowych portugalskich spółek PSI-20 spadł o 5 pkt proc.; ogólnoeuropejski indeks FTSEurofirst 300 stracił 3 pkt proc.
Niemiecki indeks DAX i francuski CAC spadły na początku notowań 5 pkt proc.
Po nieoczekiwanej decyzji premiera Aleksisa o przeprowadzeniu w Grecji referendum 5 lipca i załamaniu negocjacji w Brukseli europejscy kredytodawcy Aten postanowili, że pozwolą, by program pomocowy dla Grecji wygasł - zgodnie z przewidzianym terminem - we wtorek wieczorem. Tego samego dnia Ateny zobowiązane są spłacić Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu 1,6 mld euro.
Rząd w Atenach zdecydował, że banki greckie zostaną zamknięte przez tydzień. Zabronione będą transfery kapitału za granicę.
W niedzielę podjęto decyzję, że giełda w Atenach będzie nieczynna w poniedziałek, ale w nocy z niedzieli na poniedziałek grecki regulator rynków kapitałowych poinformował w komunikacie, że pozostanie ona zamknięta "przez cały okres, przez jaki będą nieczynne banki".
Decyzja o zamknięciu banków była wynikiem niedzielnego zamrożenia przez Europejski Bank Centralny (EBC) pożyczek ratunkowych dla greckich banków na poziomie ok. 90 miliardów euro.
Kryzys grecki i rosnące obawy o to, że Grecja nagle wypadnie z unii walutowej zasiały w poniedziałek rano panikę na giełdach azjatyckich. Wzrosło też oprocentowanie obligacji Hiszpanii i Włoch.
"Teraz, gdy weszliśmy na tak niepewny grunt, jak kontrola przepływów kapitałowych i depozytów (...) ryzyko, że nastąpi Grexit (wyjście Grecji ze strefy euro) rośnie, a razem z nim niepokój na rynkach" - głosi niedzielny raport Goldman Sachs.
W poniedziałek rano premier Wielkiej Brytanii David Cameron ocenił, że Grecji trudno będzie pozostać w unii walutowej, jeśli wyborcy odrzucą w referendum porozumienie z wierzycielami.
Uspokajający komentarz wygłosił minister finansów Włoch Pier Carlo Padoan: "Nie jestem zdziwiony zmiennością na rynkach, ale nie jestem też zmartwiony. EBC dysponuje wszelkimi instrumentami, by sobie z tym poradzić" - powiedział Padoan w wywiadzie dla "Il Corriere della Sera".
"EBC może interweniować poprzez luzowanie ilościowe (emisję pieniądza i skupowanie obligacji - na rynkach poszczególnych krajów" - wyjaśnił.
"Przypominam, że nie jest to rok 2011 - dzisiaj instytucje (finansowe) są bardziej stabilne, tak jak i nasza gospodarka.(...) Podkreślam, że niewypłacalność Grecji nie spowoduje zwiększenia włoskiego zadłużenia" - dodał Padoan.
Od kilku tygodni impas w negocjacjach z Grecją niepokoi bardzo kraje bałkańskie, których instytucje finansowe powiązane są greckimi bankami-matkami.
Banki centralne Bułgarii, Macedonii, Rumunii, Serbii i Albanii ogłosiły jednak w ubiegłym tygodniu, że tamtejsze instytucje finansowe są dobrze skapitalizowane i podjęto też kroki mające zagwarantować im płynność nawet na wypadek niewypłacalności Grecji.
Od końca lutego rząd premiera Ciprasa prowadził negocjacje z wierzycielami: Komisją Europejską, Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) i Europejskim Bankiem Centralnym (EBC) w sprawie reform, które są warunkiem odblokowania ostatniej transzy pomocy dla Grecji w wysokości 7,2 mld euro. Bez tych pieniędzy Ateny nie mogą zrealizować swych zobowiązań wobec MFW.
Przeczytaj także: