W Grecji rosną kolejki przed bankomatami. Pieniądze wybierają Grecy i zagraniczni turyści, choć ci pierwsi, przynajmniej w rozmowach, starają się lekceważyć groźbę bankructwa kraju, a większość tych drugich nie zdaje sobie sprawy z tego zagrożenia.
Niewielu z turystów, którzy w sobotę obserwowali na centralnym placu Aten, Syntagmie, tradycyjną zmianę warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza, zdawało sobie sprawę z faktu, że tuż obok, w greckim parlamencie toczy się debata ws. referendum, które może mieć ogromny wpływ na przyszłość Grecji.
"Coś słyszeliśmy, ale nie do końca" - powiedziało PAP amerykańskie małżeństwo, które do Aten a raczej znajdującego się niedaleko portu w Pireusie zawinęło na pokładzie statku pasażerskiego, opływającego greckie wyspy.
Towarzyszący im przewodnik Yiannis, chwilę wcześniej opisujący w najmniejszych szczegółach strój żołnierzy Gwardii Narodowej, którzy strzegą miejsca pamięci narodowej w białych fustanellach czyli plisowanych spódniczkach, wzruszył ramionami.
"Wszystko będzie dobrze. Mamy dobrego premiera. Próbował, ile mógł dogadać się z eurolandem ale się nie udało więc będziemy mieli referendum. Ale nie ma się czym przejmować, w Grecji łatwo jest przeżyć. Trochę sera, pomidor, oliwki" - zbagatelizował sprawę Yianis.
Na pytanie swojego klienta, z pochodzenia Polaka o nazwisku Cieslak, potwierdził jednak, że lepiej jeśli przed dalszą podróżą rodzina zaopatrzy się w euro, bo nie wiadomo, czy w następnym porcie, do którego ich statek zawinie, będzie jeszcze istniała taka możliwość.
W restauracji niedaleko ulicy Ermu, jedząca obiad grupa Polaków z Trójmiasta, powiedziała PAP, że oprócz kolejek do bankomatów, jakie widzieli w sobotę rano, nie zauważyli żadnych innych oznak nadciągającej burzy finansowej.
"Robimy objazd Grecji i wszędzie bardzo nam się podoba. Grecy w ogóle o tym kryzysie nie wspominają" - powiedziała kobieta pochodząca z Gdańska. Narzekała, że od zeszłego roku ceny poszły w górę: "W tym samym sklepie rok temu kupiłam butelkę oliwy za trzy euro, w tym chcieli już siedem."
Siedząca obok para chińskich studentów także nie przejmowała się za bardzo poważną sytuacją Grecji.
"Wiemy, że Grecja może wyjść ze strefy euro, ale biuro turystyczne, które zorganizowało naszą podróż, powiedziało nam, że dla nas to nie będzie miało znaczenia" - powiedzieli PAP Chińczycy. "Dzisiaj rano co prawda jak zobaczyliśmy, że jest kolejka do bankomatu przy naszym hotel, też poszliśmy i wybraliśmy trochę gotówki. Jutro i tak jedziemy całą grupą na Rodos. Liczymy na super wypoczynek".
Przechodząca obok czwórka zamożnie wyglądających Szwajcarów była przekonana, że eurogrupa powinna przestać się angażować w problemy finansowe Grecji.
"Mogę to wyrazić jednym zdaniem: powinno się im pozwolić opuścić strefę euro. Przecież oni i tak tego długu nigdy nie spłacą" - powiedział PAP jeden z nich. Przyznał, że wszyscy mają przy sobie zapas pieniędzy na kilka tygodni bo też wybierają się w rejs po wyspach.
W małym butiku w dzielnicy Plaka, jego właścicielka Anna powiedziała, że na wieść o referendum w nocy z piątku na sobotę wstała z łóżka i popędziła do najbliższego bankomatu wybrać trochę gotówki.
"Nie mam w banku za dużo pieniędzy, bo po pierwsze to co było już wzięłam, a po drugie, ciągle za coś muszę płacić, więc wszystko jest w obrocie, ale nagle pomyślałam sobie, że lepiej wyciągnąć wszystko" - mówi Anna. Dodaje, że nie wierzy, żeby Grecja rzeczywiście znajdowała się w poważnych kłopotach, bo jest krajem, w którym się łatwo żyje. Po chwili jednak poważnieje i zadaje pytanie: "Może jednak ktoś nam powinien trochę więcej na temat tego co się stanie po referendum wytłumaczyć?".
Ponad 600 milionów euro zostało wybranych w sobotę z greckich bankomatów. W niemal połowie w ciągu dnia zabrakło pieniędzy.
Rząd grecki twierdzi, że w poniedziałek banki będą funkcjonować normalnie i że nie zostanie wprowadzona kontrola przepływu kapitału.
Ministrowie finansów strefy euro odmówili w sobotę przedłużenia dotychczasowego programu, który wygasa 30 czerwca. Dlatego Grecji grozi bankructwo.
Grecki parlament zgodził się w nocy z soboty na niedzielę na przeprowadzenie 5 lipca referendum w sprawie warunków programu pomocowego, przedstawionych przez międzynarodowych kredytodawców. Za referendum głosowało 178 deputowanych, przeciwko - 120.