Bruksela jest winna temu, że rolnicy z grup producenckich kantowali na funduszach unijnych.
24.06.2015 09:00 GOSC.PL
Komisja Europejska chce, byśmy zapłacili ponad 55 mln euro kary za „nieprawidłowości” przy wykorzystaniu funduszy unijnych przeznaczonych na organizację grup producentów owoców i warzyw. Za zacytowanym dyplomatycznym sformułowaniem kryją się kanty na budowach i remontach magazynów i chłodni, zakupie urządzeń do sortowania czy ciężarówek.
Można się oburzać na rolników, którzy sprzeniewierzali środki przeznaczone na rozwój ich działalności. Ale Bruksela sama jest sobie winna. Wychodząc ze słusznego założenia, że tworzenie grup producenckich jest dla rolników korzystne, zastosowała najprostsze z możliwych, a jednocześnie kompletnie przeciw skuteczne narzędzie do ich promocji. Urzędnicy zachowali się tak, jakby sadowników czy producentów kapusty nie stać było na współpracę. Sami dają sobie radę, więc jeśli damy im pieniądze, zaczną współpracować. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. To współdziałanie zmniejsza przypadające na rolnika koszty upraw czy przechowywania plonów, a także wzmacnia kartę przetargową względem nabywców.
Dlaczego więc rolnicy zakładają tak mało grup producenckich? Wystarczy powiedzieć, że według zarówno samych rolników, jak i doradców rolniczych to niechęć do współdziałania i brak wzajemnego zaufania są największymi przeszkodami w tworzeniu spółdzielni rolniczych (za badaniem „„Spółdzielczość w świadomości rolników i doradców oraz praktyczne wykorzystywanie idei spółdzielczej do rozwoju przedsiębiorczości na obszarach wiejskich” przeprowadzonym przez Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie). A jak spółdzielni, to i grup producenckich. Źródłem tego zjawiska jest degeneracja idei współpracy w czasach komuny, która będąc w założeniu realizacją wspólnotowego ideału, zatomizowała społeczeństwo. Do dziś nie potrafimy się odbić od drugiej, indywidualistycznej ściany.
Przewrotnie można jednak powiedzieć, że wsparcie z funduszy unijnych pomaga zwalczyć niechęć do kooperacji. W końcu żeby robić machlojki na pieniądzach przeznaczonych na wsparcie grup producenckich, trzeba współpracować. Ale chyba nie o to eurokratom chodziło.
Stefan Sękowski