Gdyby raport Niemcowa o ukraińskiej wojnie Putina dotarł do świadomości większości Rosjan, gospodarz Kremla musiałby szukać schronienia w rezydencji jednego ze swoich zagranicznych przyjaciół.
Raport „Putin. Wojna”, który jego autor Borys Niemcow przypłacił życiem (w lutym został zamordowany), pokazuje na czytelnym wykresie, że zarówno zajęcie Krymu, jak i wojna na wschodzie Ukrainy były potrzebne Putinowi, by zatrzymać niebezpieczny trend spadku jego popularności. Niby nic odkrywczego dla zachodniego odbiorcy, ale dla przeciętnego Rosjanina to wiedza ciągle niedostępna lub nieuświadomiona. Tendencja spadkowa zaczęła się już w 2011 roku, a w styczniu 2014 roku tylko 44 proc. Rosjan miało pochlebne zdanie o prezydencie, podczas gdy w 2008 roku było to 60 proc. Za to w marcu 2015 aż 74 proc. Rosjan wyrażało uznanie dla działań Władimira Władimirowicza. Raport Niemcowa jest miażdżący dla Kremla: pokazuje, że wojna z Ukrainą (w której rzekomo Rosja nie uczestniczy) była szczegółowo przygotowanym projektem, mającym na celu przywrócenie w narodzie wiary w Putina. Wiary, bez której nawet armia i część służb nie dają gwarancji, że Putin może spać spokojnie. Za strach prezydenta przed puczem i detronizacją Rosjanie płacą ogromną cenę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina